~~~~~Leon~~~~~
-Dziękuję, do widzenia! - i mam nadzieję do nie zobaczenia. Pożegnałem się z mechanikiem mam nadzieję na długo.
Moim naprawionym autkiem śmigałem przez miasto z zadowoloną miną. Już zdążyłem zapomnieć jak wygodnie się siedzi na tym siedzeniu przed kierownicą. Oczywiście standardowo wdałem się po drodze w korek. Ale nawet się uśmiechnąłem kiedy zatrzymałem się za niebieskim samochodem. Melanie zostawiłem u mojej mamy a sam umówiłem się na kawę z Ludmiłą. Dotarłem w końcu do kawiarni w ,której umówiłem się z blondynką. Siedziała przy stoliku i czytała jakąś książkę.
-Cześć - podszedłem do niej a ona uśmiechnęła się i wstała.
-Hej Leon - cmoknąłem ją w policzek i usiadłem naprzeciw.
-Wybacz spóźnienie. Korki. Co studiujesz? - wskazałem na książkę.
-Ach taki tam poradnik dla kobiet - odpowiedziała i schowała ją do torby - Ty pewnie jak za czasów liceum nadal oczytany.
-Szczerze mówiąc ostatnio zaniedbałem to czytanie. Nie mam czasu.
-To co takiego robisz ,że nie masz czasu? - spytała z rozbawieniem.
Nie zdążyłem się nawet zastanowić nad odpowiedzią bo zadzwoniła moja komórka.
Na wyświetlaczu widniał napis "Francesca".
-Przepraszam cię na moment - powiedziałem i przyłożyłem telefon do ucha.
-Cześć Fran... Co? Jak to?... Kiedy?... Wczoraj?... Tak nagle?... Rozumiem... Strasznie mi przykro... Jasne... Do zobaczenia.
-Coś się stało? - Ludmiła spojrzała na mnie niespokojnie - Zbladłeś.
-Mama Violetty nie żyje - odparłem zgodnie z prawdą nadal wpatrując się w ekran komórki.
-Och - westchnęła - Mogę ci jakoś pomóc?
-Trochę to mną wstrząsnęło bo kiedy jeszcze byliśmy z Violettą parą to była dla mnie jak druga matka - powiedziałem.
-Leon, tak mi przykro - dotknęła mojej dłoni ,która leżała na stoliku. Chciała pewnie tym gestem dodać mi otuchy.
-Pojadę później tam.
-Jedź teraz - powiedziała stanowczo.
-Nie, teraz mieliśmy wypić kawę i porozmawiać.
-Nie szkodzi. Następnym razem - uśmiechnęła się.
Kilka minut później byłem już w drodze do rodzinnego domu Violetty. Gdyby nie fakt ,że uwielbiałem panią Marię to w ogóle bym tam teraz nie jechał. Z tego co powiedziała mi Fran to jest tam razem z Violettą. W końcu znalazłem się na podjeździe państwa Castillo. Spędziłem w tym domu wiele miłych chwil. Dziwne ,że prawie w ogóle nie poznałem pana Germana. Wiem ,że zmarł a potem mama Violetty wyszła ponownie za mąż za Olivera. W sumie to spoko gość. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili otworzył mi Oliver.
-Dzień dobry - przywitałem się.
-Cześć Leon - powiedział smętnie wpuszczając mnie do środka.
-Chciałem powiedzieć ,że - zacząłem ale pokręcił głowa i mi przerwał.
-Wszystkim nam jest przykro - mruknął smutno - Każdy z nas bardzo to przeżywa. Violetta szczególnie.Wejdź, napij się herbaty.
Poprowadził mnie do kuchni. W powietrzu wisiało wyraźne napięcie a atmosfera była raczej przygnębiająca. W kuchni rządziła Francesca. No tak, wszędzie gdzie jest zaprowadza swoje porządki i stara się pomóc jak tylko może. Posłała mi delikatny uśmiech kiedy mnie zobaczyła. Omiotłem wzrokiem kuchnię ale Violetty nigdzie nie było.Francesca zdążyła postawić przede mną kubek gorącej herbaty.
-Violetta jest na tarasie - powiedziała Włoszka chyba czytając mi w myślach -Idź do niej. Wiem ,że chcesz.
Wstałem i skierowałem się do dużych drzwi balkonowych na końcu korytarza. Doskonale widziałem gdzie są ponieważ na tym tarasie spędzaliśmy większość czasu. Odsunąłem szklaną szybę i wyszedłem na zewnątrz. W kącie stała wiklinowa ławka a na niej okryta kocem siedziała Violetta. Wpatrywała się pustym wzrokiem przed siebie. Powoli podszedłem do niej. Nawet nie spojrzała.
-Mogę? - wskazałem miejsce obok niej. Prawie niezauważalnie pokiwała głową.
Usiadłem. Przyglądałem się starej wiśni ,która już prawie zrzuciła swoje liście. W końcu już listopad. Potem przeniosłem wzrok na Violettę.
-Wiem jak się czujesz - zacząłem cicho - Zdaję sobie sprawę ,że była dla ciebie najważniejsza osobą na świecie.
Nadal wpatrywała się w ten sam punkt.
-Wiesz ,że uwielbiałem twoją matkę. Była dla mnie niczym jak druga mama. Dlatego wiem co czujesz. Rozumiem twój ból. Tylko ty tak naprawdę odczuwasz w pełni tę stratę bo to ty spędziłaś z nią większość życia.
Zauważyłem jak jej oczy zaczynają się szklić.
-Sam nie mogę jeszcze do końca w to uwierzyć. Jeszcze to do mnie nie dotarło.
Przysunąłem się do niej powoli. Pozwoliłem jej oprzeć głowę na moim ramieniu. I dopiero teraz poczułem falę bólu ,która zalała mnie od środka. Violetta rozpłakała się. Sam nie wiedziałem co mam robić. Chwyciłem tylko jej dłoń i pogłaskałem. Kilka łez spłynęło mi po twarzy. Nie wiem ile czasu tak siedzieliśmy ale herbata ,którą zaparzyła Francesca, zdążyła całkiem wystygnąć.
***
1 września, godzina 13:00
-Chciałem powiedzieć ,że - zacząłem ale pokręcił głowa i mi przerwał.
-Wszystkim nam jest przykro - mruknął smutno - Każdy z nas bardzo to przeżywa. Violetta szczególnie.Wejdź, napij się herbaty.
Poprowadził mnie do kuchni. W powietrzu wisiało wyraźne napięcie a atmosfera była raczej przygnębiająca. W kuchni rządziła Francesca. No tak, wszędzie gdzie jest zaprowadza swoje porządki i stara się pomóc jak tylko może. Posłała mi delikatny uśmiech kiedy mnie zobaczyła. Omiotłem wzrokiem kuchnię ale Violetty nigdzie nie było.Francesca zdążyła postawić przede mną kubek gorącej herbaty.
-Violetta jest na tarasie - powiedziała Włoszka chyba czytając mi w myślach -Idź do niej. Wiem ,że chcesz.
Wstałem i skierowałem się do dużych drzwi balkonowych na końcu korytarza. Doskonale widziałem gdzie są ponieważ na tym tarasie spędzaliśmy większość czasu. Odsunąłem szklaną szybę i wyszedłem na zewnątrz. W kącie stała wiklinowa ławka a na niej okryta kocem siedziała Violetta. Wpatrywała się pustym wzrokiem przed siebie. Powoli podszedłem do niej. Nawet nie spojrzała.
-Mogę? - wskazałem miejsce obok niej. Prawie niezauważalnie pokiwała głową.
Usiadłem. Przyglądałem się starej wiśni ,która już prawie zrzuciła swoje liście. W końcu już listopad. Potem przeniosłem wzrok na Violettę.
-Wiem jak się czujesz - zacząłem cicho - Zdaję sobie sprawę ,że była dla ciebie najważniejsza osobą na świecie.
Nadal wpatrywała się w ten sam punkt.
-Wiesz ,że uwielbiałem twoją matkę. Była dla mnie niczym jak druga mama. Dlatego wiem co czujesz. Rozumiem twój ból. Tylko ty tak naprawdę odczuwasz w pełni tę stratę bo to ty spędziłaś z nią większość życia.
Zauważyłem jak jej oczy zaczynają się szklić.
-Sam nie mogę jeszcze do końca w to uwierzyć. Jeszcze to do mnie nie dotarło.
Przysunąłem się do niej powoli. Pozwoliłem jej oprzeć głowę na moim ramieniu. I dopiero teraz poczułem falę bólu ,która zalała mnie od środka. Violetta rozpłakała się. Sam nie wiedziałem co mam robić. Chwyciłem tylko jej dłoń i pogłaskałem. Kilka łez spłynęło mi po twarzy. Nie wiem ile czasu tak siedzieliśmy ale herbata ,którą zaparzyła Francesca, zdążyła całkiem wystygnąć.
W następnym rozdziale...
Od: Diego
Cześć śliczna ;)
Dawno się nie widzieliśmy.
Wyskoczysz z nami do klubu?
***
-Leon, zawsze się nią interesowałam...
-To dlaczego odeszłaś?... Przestałaś mnie kochać?...
Od: Diego
Cześć śliczna ;)
Dawno się nie widzieliśmy.
Wyskoczysz z nami do klubu?
***
-Leon, zawsze się nią interesowałam...
***
1 września, godzina 13:00
Maddy :)
OdpowiedzUsuńLeon wspiera Vils. Może to odpowiedni moment żeby wszystko sobie wytłumaczyli?
UsuńSpotkanie z Lu nie wypaliło.
Dobrze, że Fran go poinformowała o śmierci mamy V.
Dla niego to też była ważna osoba. Szkoda, że nie poznał jej ojca to wiedziałby o co chodzi.
Swoją drogą jak to możliwe, że poznał matkę, a ojca ani razu nie widział?
Smutny, ale.ale wiesz, że zajebisty, co nie? 😀😀
Nie mogę się doczekać następnego, bo znowu szykuje się niezła akcja.
Buziak,
M.
Vicky :)
OdpowiedzUsuńPati :)
OdpowiedzUsuńZbliżają się do siebie! Po zapowiedzi widać że będzie się działo. Czekam na również wspaniałego nexta 😊
UsuńCudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńLeon i Violetta zbliżają się do siebie, wspaniale.
Pozdrawiam, Asia Blanco.
super :*
OdpowiedzUsuńO matko, matko, coś mi się wydaje, że Viola jednak pójdzie w tan. I jeszcze info od Diego. I Ludmiła taka wyrozumiała. Oj, kochana komplikujesz to wszystko, ale super Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńJak się ciesze że Leon pojechał do Violi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Vilu nie spotka się z Diego.
Czekam na nexta. Całuje
Jaki wzruszający :'(
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńCudny♡♡♡
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się next'a;*
Leon przeżywa śmierć matki Violi.
OdpowiedzUsuńSpotkanie z Lu odwołane.
Był taki piękny dzień. Autko naprawione ,spotkani ze starą znajomą ,a tu telefon i ta straszna informacja.
Leoś wspiera V.
Nie poznał ojca V i w tym tkwi problem.
Nie mogę się doczekać 12.
Czuje ,że to będzie bomba!
Wspaniałe
Cudowne
Czekam:*
Gabi:*