~~~~~Violetta~~~~~
11:00. Ktoś puka do drzwi. Wstałam powoli z łóżka. Ostatnio większość mojego życia właśnie w nim spędzam. Zeszłam na dół zastanawiając się kto stoi za drzwiami. Jeżeli byłaby to Francesca to na pewno by nie pukała. W końcu ma przecież klucz. Być może to Leon chce zostawić małą. Otworzyłam a za drzwiami stał Diego.
-Cześć śliczna - powiedział opierając się o framugę.
-Diego co tu robisz? - spytałam patrząc na niego pustym wzrokiem. Wydawał się być czymś rozbawiony.
-Przyszedłem cię odwiedzić - rzekł i władował mi się do mieszkania - Nie cieszysz się?
-Chcesz coś do picia? - zaproponowałam ignorując jego pytanie.
-A coś mi proponujesz? - zaśmiał się. W co on gra?
-Woda, sok, kawa, herbata? - kiedy skończyłam wymieniać, zdałam sobie sprawę ,że nie mam ani kawy ani herbaty. Modliłam się aby wybrał albo wodę albo sok bo inaczej wyszłabym na kretynkę.
-Szklankę wody poproszę - oznajmił.
Odwróciłam się i wyciągnęłam szklankę z szafki. Zaczęłam nalewać wody mineralnej, kiedy poczułam ucisk na pośladkach. Wzdrygnęłam się i potrąciłam butelką szklankę ,która wylądowała na podłodze.
-Diego możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz? - zapytałam nadal stojąc do niego tyłem.
-A co, nie podoba ci się? - syknął mi do ucha - Ostatnim razem byłaś zachwycona.
Myślami wróciłam do tamtej feralnej imprezy ,która zaprowadziła mnie prosto do domu Leona.
-Byliśmy pijani - odparłam odwracając się i wymijając go.
-Tak sądzisz? - znowu pojawił się obok mnie - Wydaje mi się ,że ostatnio dość często jesteś pijana.
-Nic ci do tego - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
-A może jednak - to mówiąc wpił się w moje usta popychając mnie do ściany. Jego dłoń zjechała niżej na moje udo.
-Dość! - krzyknęłam odpychając go - Wyjdź z mojego domu - wskazałam na drzwi.
-Myślałem ,że po tym wszystkim co było w klubie, będziemy razem - powiedział nieco zdezorientowany.
-To źle myślałeś - powiedziałam przez zaciśnięte zęby nadal wskazując drzwi.
-Przemyśl to - rzekł puszczając do mnie oczko.
Stałam w przedpokoju dopóki nie usłyszałam dźwięku zamykanych drzwi. Wróciłam do kuchni. Szklanka leżała roztrzaskana na podłodze w kałuży wody. Uklęknęłam chcąc ostrożnie pozbierać szkło ale niestety jeden odłamek wbił mi się w palec co nie dość ,że wywołało ból to jeszcze krew zaczęła kapać na podłogę. Musiało trafić w jakieś bardzo ukrwione miejsce. Nie wiedziałam dokładnie co mam zrobić w tej sytuacji. Wzięłam szybko palec pod kran i ostrożnie drugą ręką wyjęłam odłamek. Krew lała się nadal. Nie przyszło mi do głowy żeby szukać plastra więc owinęłam zraniony palec w ręcznik papierowy. Posprzątałam zbitą szklankę do końca i wytarłam podłogę. Nagle przez głowę przemknęła mi myśl żeby odwiedzić rodziców. To znaczy mamę i ojczyma. Lubię Olivera i traktuję go jak prawdziwego ojca. Szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. Stwierdziłam ,że odwiedzę ich w przyszłym tygodniu. Z tego co wiem Oliver jest teraz w pracy więc i tak bym się z nim nie zobaczyła, a mama... No cóż. Musiałabym się tłumaczyć dlaczego nie ma ze mną Leona ani Mel. Do teraz nie wiem jakim cudem udało mi się ukryć przed nią całą prawdę. Ding, ding, ding. SMS. Oby nie był od Diego. Odblokowałam komórkę. Okazało się ,że to tylko jakaś wiadomość od operatora mojej sieci. Skasowałam nawet nie czytając. Ding, ding, ding. Kolejny SMS. Tym razem od Fran.
Od: Fran
Zaraz przyjadę do ciebie z Mel. Wstawaj.
Do: Fran
Już wstałam.
Od: Fran
To dobrze.
Kilka minut później Włoszka już była u mnie. W jednej ręce trzymała jakąś reklamówkę a w drugiej nosidełko.
-Weźmiesz ją? - podała mi dziecko - Przyjechałam ci trochę posprzątać bo pewnie jeszcze tego nie zrobiłaś - mruknęła.
-Co mam z nią zrobić?
-Najlepiej to nakarmić - odparła lekko Francesca - Zaraz przygotuję ci butelkę i dasz jej a ja w tym czasie posprzątam.
To mówiąc wpadła jak wiatr do kuchni i zaczęła przygotowywać mleko na dziewczynki. Następnie podała mi butelkę. Przez chwilę stałam nieruchomo.
-No na co czekasz. Ona jest głodna - oświadczyła.
Wiem ,że specjalnie to zrobiła. Przyjechała tu tylko po to aby zmusić mnie do opieki nad Melanie. A to sprzątanie to ściema. Poszłam razem z małą do salonu i usiadłam z nią na sofie. Patrzyła na mnie dziwnie a ja powoli wsunęłam jej do buzi butelkę. Dziewczynka zaczęła pić. Poczułam miłe ciepło gdzieś w środku. Coś we mnie krzyczało ,że kocham to dziecko i chciałabym je mieć przy sobie zawsze.
W następnym rozdziale...
-Wieki cię nie widziałam...
-Sporo czasu minęło, miło cię znów zobaczyć...
***
28 sierpnia, godzina 13:00
Maddy :)
OdpowiedzUsuńNasza Franka to podstępna osoba. :*
UsuńZabrała Mel do Vils żeby ta choć trochę się nią zajęła.
Bardzo dobrze. Przynajmniej poczuła choć trochę, że mogłaby dać sobie radę.
Zamierza odwiedzić matkę?
Ciekawe co wyniknie z tych odwiedzin.
Może matka V wszystko jej wytłumaczy i samoocena trochę podskoczy jej w górę?
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
M.
Vicky :)
OdpowiedzUsuńPati :)
OdpowiedzUsuńViola i tak dalej. Spotka się z matką? No ciekawie. Czekam do niedzieli na następny cudowny rozdział 😉
UsuńRed :)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńDiego dzisiaj mocno mnie wkurzył.
Francesca podrzuca Violetcie Mel.
"Poczułam miłe ciepło gdzieś w środku. Coś we mnie krzyczało ,że kocham to dziecko i chciałabym je mieć przy sobie zawsze."
Słodko♡
Pozdrawiam, Asia Blanco.
Cudo. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńWspaniały!:*
OdpowiedzUsuńAfrodytko powracam. rozdziały bardzo bardzo mi się podobają- wszystkie. Mam nadzieję, że ta obojętność Leona i Violi niedługo się skończy. No ale nie byłabym sobą gdybym nie pytała- gdzie Fede :)
OdpowiedzUsuń