~~~~~~Violetta~~~~~
Kolejny dzień zaczął się tak samo. Zwlokłam się z łóżka po 11:00. Zjadłam śniadanie, o ile w ogóle kawałek sera i szklankę mleka można uznać za śniadanie. Ubrałam się i usiadłam na sofie w salonie. Chwilami mam dosyć tej monotonii ale przecież i tak nie mam nic konkretnego do roboty. Zegar wskazywał godzinę 13:00 kiedy zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Cześć Violu.
-Oliver? Coś się stało ,że dzwonisz?
-Proszę cię, przyjedź jak najszybciej.
-Coś nie tak z mamą?
-Ona nie najlepiej się czuje. Przyjedź szybko.
-Dobrze, postaram się.
-Cześć Violu.
-Oliver? Coś się stało ,że dzwonisz?
-Proszę cię, przyjedź jak najszybciej.
-Coś nie tak z mamą?
-Ona nie najlepiej się czuje. Przyjedź szybko.
-Dobrze, postaram się.
Rozłączyłam się. Szybko wzięłam torebkę ,która leżała na szafce w przedpokoju, schowałam do niej telefon, i portfel. Wyszłam czym prędzej z domu żeby złapać jakiś autobus. W ostateczności zadzwoniłam jednak po taksówkę bo najszybszy odjeżdża dopiero za pół godziny. Siedząc w aucie rozmyślałam nad tym co mogło się stać. W głosie Olivera wyraźnie wyczułam zaniepokojenie. Cztery miesiące temu wykryto u mojej mamy nowotwór złośliwy mózgu. Nie byłam tym aż tak bardzo zmartwiona gdyż dotychczas miała zapewnioną terapię w świetnej klinice za miastem. Telefon od Olivera musiał zwiastować ,że z mamą dzieje się coś niedobrego. Samochód w końcu zatrzymał się przed moim rodzinnym domem. Wspomnienia wróciły. Wierzba, pod którą lubiłam czytać, stary garaż gdzie siedziałam i patrzyłam jak tata naprawia samochód. No i ta ławka na werandzie z której zbieraliśmy pijanego ojca żeby sąsiedzi nie widzieli. Podeszłam do drzwi. Zastukałam i niemal natychmiast otworzył mi Oliver. Tak, jakby czekał na mnie pod drzwiami.
-Witaj Violu - powiedział.
-Oliverze coś się stało ,że dzwoniłeś? - spytałam już od progu - Coś z mamą?
-Wejdź - weszłam do przedpokoju i zdjęłam płaszcz - Violu posłuchaj - zaczął.
Przez uchylone drzwi salonu zobaczyłam mamę leżąca na sofie. Oczy miała zamknięte. Przeraziłam się.
-Dlaczego nie jest w klinice? - pytałam po raz kolejny mu przerywając.
-Violetto dla twojej mamy nie było już ratunku. Lekarz powiedział ,że nie ma sensu dalej faszerować ją chemią bo to i tak nic już nie da. A twoja mama zażądała przeniesienia do domu. Powiedziała ,że nie chce umrzeć w czterech ścianach szpitala - starał się być opanowany ale w jego głosie wyraźnie było słychać ból - Kazała cię wezwać.
-Oliverze! Z kim rozmawiasz? - usłyszeliśmy głos z salonu.
Spojrzałam na Olivera a potem uchyliłam drzwi bardziej.
-Mamo - podeszłam i uklękłam przy niej.
-Violetto cieszę się ,że jesteś - powiedziała uśmiechając się do mnie.
Poczułam ucisk w sercu. Pewnie zaraz spyta o Leona. Muszę jej powiedzieć całą prawdę.
-Mamo, muszę ci coś wyznać - zaczęłam łamiącym się głośnym - Ja i Leon...
-Wiem wszystko, powiedział mi. Dzwoniłam do niego wcześniej - przerwała mi.
-Przepraszam - szepnęłam i spuściłam głowę.
-Nie przepraszaj. Masz szansę to naprawić - powiedziała słabo.
-Mamo nie. Już jest za późno - do oczu cisnęły mi się łzy. Złapałam ją za rękę.
-Córeczko kochasz go. Widzę. I on kocha ciebie.
-Nie mamo, wybacz mi. Zawsze chciałam żebyś była ze mnie dumna - po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Nie potrafiłam już tego kontrolować.
-Córciu - pogładziła mnie drugą ręką po policzku - Jestem z ciebie dumna. Zawsze byłaś i zawsze będziesz moją idealną córką. Moją Violettą.
-Mamo - ręka opadła jej bezwładnie na pościel. Z bladym uśmiechem na twarzy zamknęła oczy.
Oliver siłą musiał mnie od niej odciągnąć. Nie chciałam puścić jej ręki. Wtuliłam się w niego a on pozwolił mi moczyć jego koszulkę.
-Nie płacz Violu, to jej nam nie wróci - starał się być silny ale widziałam jak łzy lecą mu ciurkiem.
Jedyna osoba ,która zawsze we mnie wierzyła ,która nigdy nie wypomniała mi moich błędów, właśnie odeszła. Na zawsze.
-Nie płacz Violu, to jej nam nie wróci - starał się być silny ale widziałam jak łzy lecą mu ciurkiem.
Jedyna osoba ,która zawsze we mnie wierzyła ,która nigdy nie wypomniała mi moich błędów, właśnie odeszła. Na zawsze.
Dalej wszytko się działo jak przez mgłę. Siedziałam w kuchni nad już trzecią herbatą uspokajającą. Łzy spływały mi prosto do kubka. Wystarczyło kilka minut a w domu pojawili się lekarze i jacyś mężczyźni w ciemnych garniturach ,którzy zabrali ciało mamy. Oliver wszystkim się zajął. Ja nie mogłam na to patrzeć. Zaproponował mi żebym została na noc. Zgodziłam się bo wiedziałam ,że jak tylko wrócę do domu to pierwsze co,sięgnę po alkohol. A nie chciałam w ten sposób pożegnać mamy. Wieczorem otworzyłam drzwi mojej starej sypialni ale po chwili zamknęłam je z trzaskiem. Spędziłam tam najmilsze chwile z mamą. Gdybym miała tam spędzić noc to wspomnienia chyba by mnie zalały i utopiłabym się we własnych łzach. Zajęłam więc pokój gościnny. Miałam wrażenie ,że te granatowe ściany ,które mnie otaczały zaraz spadną na mnie. Wierciłam się w tym łóżku i płakałam żałośnie. Nikt mnie nie słyszał. Czułam się taka samotna. W końcu zasnęłam zmęczona płaczem.
***
-Mogę? - wskazałem miejsce obok niej. Prawie niezauważalnie pokiwała głową.
Usiadłem. Przyglądałem się starej wiśni ,która już prawie zrzuciła swoje liście....
***
31 sierpnia, godzina 13:00
W następnym rozdziale...
-Coś się stało?...
-Mama Violetty nie żyje... ***
-Mogę? - wskazałem miejsce obok niej. Prawie niezauważalnie pokiwała głową.
Usiadłem. Przyglądałem się starej wiśni ,która już prawie zrzuciła swoje liście....
***
31 sierpnia, godzina 13:00
Vicky :)
OdpowiedzUsuńMaddy :)
OdpowiedzUsuńO cholerka!
UsuńMama V nie żyje. Może V teraz zrozumie, że będzie potrzebowała wsparcia i porozmawia z Leonem?
No chyba,że stchórzy. Nawet nie chce o tym myśleć.
Dobrze by było gdyby sobie wszystko wytłumaczyli, ale ona pewnie nie będzie chciała noc mówić. Ehhh.
Czekam z niecierpliwością na następny, bo znowu szykuje się bomba.
Tym razem perspektywa Leona.
Czyżby przyjechał do V?
Cudowny.
Czekam!
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Pati :)
OdpowiedzUsuńWrócę 😉
UsuńTak mi przykro. Viola stra iła matkę. Mam nadzieje że Vilu będzie miała na tyle siły żeby zawalczyć o Leona i swoją córeczkę. Trzymam za nich kciuki. Czekam na nexta. Kocham
OdpowiedzUsuńCudo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia Blanco.
Super !
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ☺
Wiesz, płakałam razem z Violetta. Śmierć bliskiej osoby to wielki cios. Matka Violi bardzo w nią wierzyła i ta strata podziała na nią orzeźwiająco albo pogrąży na długi czas. Znając życie to Fran będzie ją wspierać i może bardziej zainteresuje się własnym dzieciom.
OdpowiedzUsuńCudny♡♡♡
OdpowiedzUsuńBiedna Viola :/
Nie mogę doczekać się next'a;*
Och Violetty mama umarła .
OdpowiedzUsuńZdążyła powiedzieć jej żeby walczyła o miłość.
Oby V po śmierci swojej mamy zrozumie i wychowa swoje dziecko z Leonem.
Nie mogę się doczekać dwójeczki!!!
Coś czuje ,że będzie V i L ,a Verdas będzie ją pocieszał.
Wspaniałe
Cudowne
Czekam:*
Gabi:*
Viola musi walczyć! :O
OdpowiedzUsuńJej mama umiera :/
Nie rozumiem tylko tego: " Jedyna osoba ,która zawsze we mnie wierzyła ,która nigdy nie wypomniała mi moich błędów, właśnie odeszła. Na zawsze."
Przecież ona też w nią nie wierzyła :C
Ale pomijając, wzruszający rozdział <3
Oliver zadzwonił w dobrym momencie :O
Ooo, w kolejnym rozdziale będzie Leon! *.*
Mam nadzieję, że Violetta weźmie się za siebie, A Leon pomoże jej w tym :(
Chce jakąś słodką scenę Leonetty ^^
Czekam na kolejną perełkę <3
Zwątpiła ale tylko raz, później będzie wyjaśnione ☺
UsuńOooo, to super, czekam ^^
UsuńWspaniały!:*
OdpowiedzUsuń