~~~~~Violetta~~~~~
Stojąc pod prysznicem w łazience Leona, szorowałam każdy centymetr swojego ciała z takim zapałem, jakbym chciała zmyć z siebie całe upokorzenie. Pełne pogardy spojrzenie Leona bolało bardziej niż gdyby mnie poćwiartowali. Myślałam że nie ma to dla mnie znaczenia, że jestem ponad to. A jednak nie. Francesca tyle razy powtarzała ,że jestem nieodpowiedzialna i liczy się dla mnie tylko wódka. Nigdy jednak nie zwracałam na to uwagi. Teraz obrzydzenie Leona do mnie sięgnęło zenitu i zabolało mnie to bardziej niż przypuszczałam. Wyszłam z kabiny zastanawiając się czy mogę użyć jakiegoś ręcznika. Zauważyłam że na pralce leży jeden zwinięty w kostkę więc go wzięłam. Następnie na powrót włożyłam koszulkę Leona. Pewnie i tak później ją spali. Kiedy wyszłam z łazienki przy stole w kuchni siedziała Fran. Zobaczyła mnie i wstała. Podała mi torbę w ,której były ubrania a ja bez słowa wróciłam do łazienki się przebrać.
-Leon naprawdę nie wiem dlaczego przyszła akurat do ciebie - usłyszałam zza drzwi głos Francesci.
-Nie szkodzi- odparł Leon.
-Porozmawiam z nią.
Nie miałam ochoty dalej tego słuchać. Wyszłam szybko z pomieszczenia. Spojrzeli na mnie. Jedyne o czym w tej chwili marzyłam to zapaść się pod ziemię.
-Leon naprawdę nie wiem dlaczego przyszła akurat do ciebie - usłyszałam zza drzwi głos Francesci.
-Nie szkodzi- odparł Leon.
-Porozmawiam z nią.
Nie miałam ochoty dalej tego słuchać. Wyszłam szybko z pomieszczenia. Spojrzeli na mnie. Jedyne o czym w tej chwili marzyłam to zapaść się pod ziemię.
Pół godziny później byłam już w domu. Usiadłam w kuchni przy stole i schowałam twarz w dłonie. Nie miałam ochoty na kolejne kazanie od Fran.
-Violu możemy pogadać - usiadła obok mnie.
-Nie - pokręciłam głową.
-Violu...
-Nie! Ja wiem co ty mi powiesz - krzyknęłam - Znowu ta sama śpiewka o tym jaka jestem nieodpowiedzialna.
-Ciągle ci to mówię bo taka jest prawda. Picie. To jest twoim problemem.
-Nieprawda - zaprzeczałam a do oczu cisnęły mi się łzy.
-Może czas przestać pić i wrócić do Leona.
-Nie, ja nigdy nie będę dobrą matką. Nigdy nie będę taka jaka powinnam być!
-Violu nie mów tak...
-Po prostu nigdy nie będę dla Leona odpowiednia i to jest mój problem! - pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Gdybyś nie była dla niego odpowiednia to nigdy by cię nie pokochał - powiedziała pokrzepiająco.
-Nie wiesz jaka jest prawda - mówiłam patrząc w blat stołu.
-Więc może już czas to powiedzieć.
Wzięłam głęboko wdech.
-Od zawsze wszyscy powtarzali mi ,że będę taka jak ojciec. Nie przeszkadzało mi to kiedy byłam mała bo chciałam być taka jak on. Pewnego dnia ojciec wrócił do domu i oznajmił ,że stracił pracę. Nie zabrał się za szukanie nowej tylko zatracił się w alkoholu. Nie raz wazon albo lampa lądowały z hukiem na podłodze. Gdyby nie mama, byłoby o wiele gorzej - zaczęłam i czułam ,że głos mi się urywa - W końcu poznałam Leona. Zakochałam się, on mi się oświadczył i zaszłam w ciążę. Mimo to nie powiedziałam mu o sytuacji w domu. Bardzo się cieszyłam. W międzyczasie zmarła babcia która zapisała mi ten dom. Ojciec umarł niedługo później. Po jej pogrzebie wszyscy zebrali się u nas. Leona nie było ze mną bo musiał się stawić na rozmowie o pracę na której bardzo mu zależało. W kuchni stały moje ciotki oraz mama. Usłyszałam jak rozmawiają o ojcu. W końcu przeszły nam mój temat. Mówiły ,że absolutnie nie nadaję się na matkę i ,że prędzej czy później skończę tak jak on. Nie przejmowałam się tym bo myślałam ,że mama stanie w mojej obronie. Jednak nie, ona im przytaknęła. Od tego czasu nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze - coraz trudniej było mi mówić.
-I co było dalej - powiedziała Fran patrząc na mnie z troską. Odetchnęłam i zaczęłam kontynuować.
-Po urodzeniu Melanie odeszłam od Leona i zaczęłam sięgać po alkohol.
-Violu, zatracanie się we wspomnieniach nie jest dobre...
-Nie rozumiesz - łkałam - Po prostu wiem ,że nie dam Mel takiej miłości na jaką zasługuje. Bo wszyscy mieli rację i nadal ją mają. Jestem taka jak on.
-Violu...
-Jak byłam mała i zanim jeszcze tata zaczął pić, zapytałam go czy zapisze mnie na balet. Zgodził się ale powiedział ,że zrobi to jak podrosnę. Kupił mi nawet strój. Potem zaczął pić i zapomniał o obietnicy. A ja czekałam aż w końcu strój zrobił się za mały. I tutaj nie chodzi o ten głupi balet Tylko o to ,że ja tak bardzo na to czekałam. Czekałam aż będzie robił mi zdjęcia albo chwalił mnie za moje postępy. Jak będzie klaskał i mówił ,że jest ze mnie dumny. Czekałam na jego miłość - dusiłam się własnymi łzami - I wiem ,że ja będę taka sama. Nie dam Melanie tego na co zasługuje. Bo w końcu jestem taka jak on! - krzyknęła i szybko pobiegłam na górę. Wspomnienia wróciły a tak bardzo chciałam ,żeby zostały na zawsze głęboko w mojej głowie.
-Violu możemy pogadać - usiadła obok mnie.
-Nie - pokręciłam głową.
-Violu...
-Nie! Ja wiem co ty mi powiesz - krzyknęłam - Znowu ta sama śpiewka o tym jaka jestem nieodpowiedzialna.
-Ciągle ci to mówię bo taka jest prawda. Picie. To jest twoim problemem.
-Nieprawda - zaprzeczałam a do oczu cisnęły mi się łzy.
-Może czas przestać pić i wrócić do Leona.
-Nie, ja nigdy nie będę dobrą matką. Nigdy nie będę taka jaka powinnam być!
-Violu nie mów tak...
-Po prostu nigdy nie będę dla Leona odpowiednia i to jest mój problem! - pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Gdybyś nie była dla niego odpowiednia to nigdy by cię nie pokochał - powiedziała pokrzepiająco.
-Nie wiesz jaka jest prawda - mówiłam patrząc w blat stołu.
-Więc może już czas to powiedzieć.
Wzięłam głęboko wdech.
-Od zawsze wszyscy powtarzali mi ,że będę taka jak ojciec. Nie przeszkadzało mi to kiedy byłam mała bo chciałam być taka jak on. Pewnego dnia ojciec wrócił do domu i oznajmił ,że stracił pracę. Nie zabrał się za szukanie nowej tylko zatracił się w alkoholu. Nie raz wazon albo lampa lądowały z hukiem na podłodze. Gdyby nie mama, byłoby o wiele gorzej - zaczęłam i czułam ,że głos mi się urywa - W końcu poznałam Leona. Zakochałam się, on mi się oświadczył i zaszłam w ciążę. Mimo to nie powiedziałam mu o sytuacji w domu. Bardzo się cieszyłam. W międzyczasie zmarła babcia która zapisała mi ten dom. Ojciec umarł niedługo później. Po jej pogrzebie wszyscy zebrali się u nas. Leona nie było ze mną bo musiał się stawić na rozmowie o pracę na której bardzo mu zależało. W kuchni stały moje ciotki oraz mama. Usłyszałam jak rozmawiają o ojcu. W końcu przeszły nam mój temat. Mówiły ,że absolutnie nie nadaję się na matkę i ,że prędzej czy później skończę tak jak on. Nie przejmowałam się tym bo myślałam ,że mama stanie w mojej obronie. Jednak nie, ona im przytaknęła. Od tego czasu nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze - coraz trudniej było mi mówić.
-I co było dalej - powiedziała Fran patrząc na mnie z troską. Odetchnęłam i zaczęłam kontynuować.
-Po urodzeniu Melanie odeszłam od Leona i zaczęłam sięgać po alkohol.
-Violu, zatracanie się we wspomnieniach nie jest dobre...
-Nie rozumiesz - łkałam - Po prostu wiem ,że nie dam Mel takiej miłości na jaką zasługuje. Bo wszyscy mieli rację i nadal ją mają. Jestem taka jak on.
-Violu...
-Jak byłam mała i zanim jeszcze tata zaczął pić, zapytałam go czy zapisze mnie na balet. Zgodził się ale powiedział ,że zrobi to jak podrosnę. Kupił mi nawet strój. Potem zaczął pić i zapomniał o obietnicy. A ja czekałam aż w końcu strój zrobił się za mały. I tutaj nie chodzi o ten głupi balet Tylko o to ,że ja tak bardzo na to czekałam. Czekałam aż będzie robił mi zdjęcia albo chwalił mnie za moje postępy. Jak będzie klaskał i mówił ,że jest ze mnie dumny. Czekałam na jego miłość - dusiłam się własnymi łzami - I wiem ,że ja będę taka sama. Nie dam Melanie tego na co zasługuje. Bo w końcu jestem taka jak on! - krzyknęła i szybko pobiegłam na górę. Wspomnienia wróciły a tak bardzo chciałam ,żeby zostały na zawsze głęboko w mojej głowie.
W następnym rozdziale...
-Co u Violetty?...
-Po staremu...
-Tęsknisz za nią prawda?...
***
25 sierpnia, godzina 13:00
***********************************************************************************
***
25 sierpnia, godzina 13:00
***********************************************************************************
Hej kochani!
No to wiecie już mniej więcej dlaczego Violka przeszła na złą stronę mocy :D
Następny rozdział czyli rozdział 7 będzie w czwartek ale jutro też wpadnijcie bo o 13:00 mam dla was rozdział 6,5 :) będzie troszkę inny niż te dotychczas.
Dziękuję ślicznie za pozostawione pytania w zakładce Pytanie do Bohatera. To dla mnie świetna zabawa odpowiadać w imieniu bohaterów więc zachęcam was do zadawania tam częściej pytań bo można się dowiedzieć ,które nie są zawarte w opowiadaniu :D
Więc do jutra kochani!
Buziaki dla was :*
Maddy :)
OdpowiedzUsuńWszystko się już wyjaśniło.
UsuńGdyby tylko Leon wiedział to nie pozwoliłby jej odejść.
Ona myśli, że jest taka jak jej ojciec. A matka nawet nie wstawiła się za nią tylko od razu ją skreśliła. Teraz jeszcze te cholerne wspomnienia do niej wróciły.
Ciekawe czy Fran powie to Leonowi czy Vils zrobi to kiedyś sama.
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Pati :)
OdpowiedzUsuńWyjaśniło się dlaczego Viola taka jest. Dużo przeszła i nawet wtedy jej mama nie wystawiła się za nią :(. Viola jest inna niż jej ojciec. Wspaniały rozdział i czekam na następny ☺
UsuńVicky :)
OdpowiedzUsuńRed :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekałam na niego od rana i się opłacało.
W końcu dowiedziałam się dlaczego Vilu jest jaka jest.
W tym wszystkim najbardziej szkoda mi Mel.
Czekam na naxt.
Pozdrawiam, Asia Blanco.
Cudo.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.
Żal mi Vilu i małej.
Czekam na nexta. Całuje