piątek, 25 marca 2016

Sezon 4 Rozdział 18 "Prawda ujawniona"

#Violetta

Pobiegłem na górę i zamknęłam się w pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Krzyczałam sama do siebie jak i do całego świata. Wykrzyczałam cały swój ból, całe rozczarowanie a na końcu zabrakło mi już sił na łzy.
"Małżeństwo to przeszłość". "Nie dzwońcie do mnie". "Nie chcę słuchać głupich tłumaczeń Violetty".
Jeden SMS a tak wiele bólu. Co chwila staje mi przed oczami obraz Leona wychodzącego z walizką. Nie wiem gdzie może być. Nie wiem co teraz robi.
-Leon! - krzyknęłam ostatni raz przed łzy.
A potem poderwałam się z miejsca ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby i twarz. Nałożyłam bordowe rurki i czarną bluzkę z rękawem do łokcia. Z prędkością światła zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy. Zbiegłam na dół. Wzięłam z kuchni butelkę soku i włożyłam do ust kanapkę z dżemem. Upiłam dość duży łyk mojej już zimnym kawy. Włożyłam sok do torebki i szybkim krokiem poszłam w stronę drzwi.
-Violu a gdzie się wybierasz? - usłyszałam za sobą głos teściowej.
-Wyjaśnić parę spraw. Jakbym nie zdążyła to odbierze mama Mel? Dziękuję. Lecę pa pa - powiedziałam szybko nie czekając na odpowiedź. Mój pierwszy przystanek, Francesca. Leon nie zostawił samochodu. Zostaje mi albo taksówka albo spacer. A że zdecydowanie nie mam czasu na przechadzki, wybrałam to pierwsze.

Kiedy siedziałam już w aucie zadzwoniłam do Fran.
-Hej Fran - powiedziałam.
-No hejka kochana - odpowiedziała wesoło.
-Jesteś w domu? Jest sprawa.
-Nie wierzę - oburzyła się Fran kiedy opowiedziałam jej całą historię - Co za baba! Jak można być takim kłamliwym.
-Tak, ja też nie mogę uwierzyć. Jednak Leon dał się złapać - w moich oczach znowu pojawiły się łzy.
-O nie. Nie możesz teraz płakać bo makijaż ci się rozmaże. A skoro chcesz jechać do tej krowy to nie możesz po sobie pokazać że cierpisz. A z resztą już dosyć napłakałaś - zganiła mnie.
-Tak, masz rację. A ty kiedy wracasz do Włoch? - zamierzałam w przyszłym za dwa dni ale zostanę tu tak długo dopóki ty i Leon się nie pogodzicie - uśmiechnęła się.
-Jesteś kochana.

Wyszłam od Fran i skierowałam się na posterunek policji. Nie miałam numeru do Esmeraldy. Miałam tylko nadzieję ,że policjant który zajmował się tą sprawą udostępni mi ten numer. Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli. Kiedy tylko wyszłam z posterunku napisałam SMS-a do Esmeraldy:

Adresat: Esmeralda

Witaj ciociu!
Chciałbym się spotkać. To ważne. 
Proszę niech ciocia odpisze czy pasuje cioci w kawiarni "Słodka Nutka" za pół godziny.
Leon
PS. Zmieniłem numer

Odetchnęłam nerwowo. Dobrze wiem ,że to kłamstwo ale inaczej jej nie ściągnę. Trzymałam kurczowo telefon w ręce. Kiedy po około pięciu minutach zawibrował mi w dłoni podskoczyłam ze strachu.
-Violetta uspokój się. Przecież nie robisz nic złego. Musisz być pewna - powiedziałam do siebie szeptem. Odblokowałam telefon. Odpowiedziała na mój SMS.

Nadawca: Esmeralda

Ależ oczywiście. Nie ma w ogóle problemu. 
Już jadę na miejsce.
Całuję, ciocia 

W wyobraźni widziałam ten jej przesłodzony uśmiech. Teraz już nie ma odwrotu. Pójdę się z nią spotkać i nakłonię ją do tego aby odkręciła całe swoje kłamstwo. 

Czekałam na nią dziesięć minut. Kiedy w końcu weszła i zobaczyła mnie przy stoliku nie próbowała nawet ukryć swojego zdziwienia. Podeszła wolnym krokiem do mnie, rozejrzała się dokoła i posłała innym klientom swój fałszywy uśmiech. Usiadła. Starałam się mieć pewną siebie minę lecz od środka cała się trzęsłam. 
-A ty co tu robisz - powiedziała szeptem.
-Przyszłam wyjaśnić pewna sprawę - powiedziałam pewnie.
-Nie rozumiem. My chyba nie mamy o czym rozmawiać - uśmiechnęła się z kpiną.
-A właśnie ,że mamy. Czy rozwalanie mojej rodziny to jest jakieś twoje hobby bo już się pogubiłam - rzekłam pewnym tonem.
-Od kiedy my Violetto jesteśmy na "ty"?
-Od momentu kiedy Leon trzasnął drzwiami i pojechał nie wiadomo gdzie. A dlaczego? Bo mu naopowiadałaś bzdur o tabletkach poronnych które rzekomo wzięłam - podniosłam głos a ona uciszyła mnie przykładając palec do ust.
-Nie wszyscy muszą słyszeć - powiedziała niespokojnie - Leon się wyprowadził? No nareszcie zmądrzał - zaśmiała się. A mi ciśnienie wyraźnie skoczyło.
-Obie wiemy ,że podpaliłaś nasz dom a teraz jeszcze wmawiasz Leonowi ,że zabiłam własne dziecko.
-Być może opowiedziałam Leonowi bajkę ale to tylko i wyłącznie z troski. Violetta przecież obie wiemy ,że nie nadajesz się na żonę a co dopiero matkę - zadrwiła.
-Przyszłam tylko grzecznie poprosić żebyś przyznała się do kłamstwa i zostawiła moją rodzinę w spokoju - próbowałam mówić spokojnie.
-Nie. Wiesz ile czasu zajęło mi odsunięcie od ciebie Leona? I w końcu mi się udało. W sumie to było nawet łatwe. Wystarczyło tylko dosypać ci tych cholernych tabletek do herbaty i kiedy sprawa ucichanie, rozdrapać stare rany i zgonić całą winę na ciebie. Czyż nie jestem genialna? - dalej się śmiała a mi serce zatrzymało się na chwilę. W oczach stanęły mi łzy. Zabiła dwójkę moich dzieci a teraz jeszcze tak lekko o tym mówi.
-Co? Jak.. Jak można być tak okrutnym człowiekiem. Zapłacisz za to. Leon o wszystkim się dowie i... - mówiłam przez łzy.
-I nic. Nie dowie się. Nikt się nie dowie. Nie masz żadnych dowodów - powiedziała przenikliwym szeptem.
-Przecież się przyznałaś - łkałam.
-I co z tego? Nikt ci nie uwierzy. Po tym co rzekomo zrobiłaś już nawet twój własny mąż nie ma do ciebie zaufania. Pójdziesz na policję albo powiesz Leonowi i co? Twoje słowo przeciw mojemu. Do widzenia - wstała i wyszła szybki krokiem. Pożałowałam ,że w ogóle tutaj przyszłam. Albo ,że nie włączyłam dyktafonu.
 ******************************************

Hej, hej :*

Jak wam się podoba rozdział?
Esmeralda znowu w grze.
Pod ostatnim rozdziałem widziałam ,że Leonowi się dostało :D
Ale na razie jak go nie ma tak nie było.
Za to Viola zna już całą prawdę.

Do następnego razu
Pa pa :*

5 komentarzy:

  1. Rozdział zaj..... Nienawidzę tej wrednej baby ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz Wybuchne! Violka co z ciebie za tępa dzida! No kurwa cały Leon. On wierzy tej krowie, a ona nie włączyła dykatfonu?! Weźcie mnie trzymajcie! Kobieto ta baba ci się przyznała, a ty nie masz dowodów. Nie uwierzą Ci. Znaczy Leon na bank nie. Jego rodzice tak.
    Kurde! Wściekła jestem

    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrócę jak się uspokoję, bo teraz mam ochotę zabić nie tylko Leona i tą krowę, ale też Violettę! KOBIETO, TY SERIO TEGO NIE NAGRAŁAŚ?!
    Ludzie, trzymajcie mnie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa przez to się poryczałam
    Jak można być tak bez serca żeby dosypać tabletek poronych do cherbaty.
    Mam ochotę zabić tą babę i nie okazała bym skruchy w sądzie.
    Nawet mój Marcin nie jest zdolny do czegoś takiego.
    Biedna Viola.
    A Leon taki głupi, zaczynam go coraz bardziej nienawidzić, jak można uwierzyć takiej kurwa szmacie, psychopadce.
    Naprawdę zabić gołymi rękami i wrzucić do wody, by rekiny zjadły.
    Pozdrawiam
    Wścieła i zapłakana
    Marzena

    OdpowiedzUsuń