#Violetta
Dzisiaj wigilia. Nadal nie wiem co Esmeralda powiedziała Leonowi. Mam już powoli tego wszystkiego dosyć.
-Violetta muszę ci coś ważnego powiedzieć - Leon podszedł do mnie.
-Słucham - powiedziałam obojętnie.
-Ciocia spędzi z nami dzisiejsza kolacje - zamurowało mnie.
-Leon żartujesz? - zaśmiałam się nerwowo.
-Nie, mówię całkiem poważnie - faktycznie, minę miał grobowa.
-Ja mam z nią spędzić wigilię? Nie no, nie będę się wygłupiała! Czym ona cie tak zaczarowała -odpowiedziałam.
-Violetta nie czas na żarty, wytłumaczyła mi wszystko. Powinnaś ją chociaż w duchu przeprosić za wszystkie oskarżenia - nie on chyba nie mówi poważnie. Jak usłyszałam po chwili tą historyjkę którą mu wcisnęła, mało nie upadłam. Ta baba rzuciła na mojego Leona jakiś czar.
-Leon, słyszysz się w ogóle? Nie zamierzam siedzieć z nią przy jednym stole. Ile razy krytykowała moje potrawy, krzyczała na Mel? Ile razy? Ale oczywiście ty tego nie widziałeś! - krzyknęłam.
-Możesz nie wrzeszczeć na cały dom?
-Leon proszę cię. Nie chce żeby ona znowu z nami mieszkała - powiedziałam już nieco spokojniej
-Violetta nie powiedziałem tego. Przyjdzie tylko na kolacje, w wigilie nikt nie powinien być sam - odparł.
-No dobrze - westchnęłam.
Kiedy nadeszła pora kolacji, zadzwonił dzwonek. Wymieniliśmy z Leonem spojrzenia. Dał mi do zrozumienia ,że to ja mam się pofatygować do drzwi. Niechętnie ruszyłam w tym kierunku. Gdybym nie kochała tak bardzo Leona już dawno powiedziałabym do widzenia i wigilię spędziłabym chociażby pod mostem, byle nie z tą babą. Ale nie mam ochoty się z nim kłócić.
-Violetta! - już od progu rzuciła mi się na szyje. Nie wiedziałam co miałam robić - Tak się cieszę ,że cię widzę. A właściwie ,że was widzę - oczy jej się zaszkliły ale dam sobie rękę uciąć ,że nie są to szczere łzy.
-Dzień dobry ciociu - rzekłam starając się ukryć mój niesmak.
-A gdzie moja mała Melka i Sofia? - powiedziała słodziutkim głosikiem. I tym razem to w moich oczach pojawiły się łzy. Leon to zauważył i zmienił temat.
Pół godziny później siedzieliśmy przy stole wigilijnym. Zniosłam jakoś dzielenie się opłatkiem. Myślałam ,że te święta spędzimy w trójkę, jednak los zawsze ma dla mnie jakiś inny scenariusz.
Po kolacji przyszła pora na prezenty. Melanie oczywiście pierwsza dopadła paczki świąteczne. Od nas dostała wymarzonego misia i książkę z bajkami. Ciocia Esmeralda również nie zapomniała o niej. Kupiła jej zwykłą szarą koszulkę. Kto daje siedmioletniemu dziecku ciemną bluzkę jeszcze o dwa rozmiary za dużą.
-Ciociu nie trzeba było żadnych prezentów - powiedziałam kiedy \mel odpakowywała pakunek od niej.
-Cicho siedź, to nie dla ciebie tylko dla niej - parsknęła a dla mnie to był znak ,że mam się już nie odzywać. Napewno przy Leonie nie odezwała by się do mnie w ten sposób. No ale kiedy kota nie ma myszy harcują.
Jak zawsze w Wigilię wszyscy chodzimy później spać. Tak też było dzisiaj. Dopiero około 23:00 Melanie się położyła. My z Leonem mieliśmy wprawdzie plany na wieczór a właściwie na noc, no ale ciocia została więc bez zbędnych rozmów oboje zasnęliśmy w całkowitej ciszy.
Pieprzona stara krowa. Udaje taką kochaną przy Leonie, a jak go nie ma w pobliżu pokazuje pazurki. Stara wiedźma!
OdpowiedzUsuńJeszcze bezczelnie spytała o tą malutką. Niech nie udaje!
Violka wściekła na Leona. Miała być piękna noc i buum nie udało się.
Cuuuddooowny aczkolwiek mam takie nerwy na tą babę, że szkoda gadać.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Pierwsza. XD
OdpowiedzUsuńCudowny
Cudo
OdpowiedzUsuńStara czarownica kurwa
OdpowiedzUsuńNiech spierdala, bo mam ochotę jej jebnąć
Jeszcze na Leona kuwra żóciła czar
Vivi trochę bardzo wkurzyła się na Leona.
Pozdrawiam
Marzena
Zapraszam do siebie
http://nie-oczekiwana-milosc.blogspot.com/
Super rozdział
OdpowiedzUsuńTa sucz jeszcze u nich Wigilię spędza?!
JPRDL, Leon jest debilem...
Zobaczycie, ona jeszcze dopadnie Melanie -.-
Czekam na nexta