-Leon jesteś gotowy? - spytała jego matka podając lokajowi walizkę.
-Mhm - mruknął ciągnąc swoją walizkę po schodach w dół.
-Uśmiechnij się synku. Będziesz się świetnie bawić - królowa Morena pogładziła go po ramieniu.
- Nie wątpię - uśmiechnął się lekko.
Wiedział jednak ,że jego mama się myli.
-Mhm - mruknął ciągnąc swoją walizkę po schodach w dół.
-Uśmiechnij się synku. Będziesz się świetnie bawić - królowa Morena pogładziła go po ramieniu.
- Nie wątpię - uśmiechnął się lekko.
Wiedział jednak ,że jego mama się myli.
***
-Violetto gotowa jesteś na przyjazd gości? Mam nadzieję ,że będziesz się zachowywać nienagannie - powiedział surowo król German.
-Oczywiście tato - odpowiedziała niechętnie.
Odbyła już ważną rozmowę z rodzicami i stwierdziła ,że awanturowanie się i tak na nic się zda. Jej tata postawił jasno wymagania.
-Oczywiście tato - odpowiedziała niechętnie.
Odbyła już ważną rozmowę z rodzicami i stwierdziła ,że awanturowanie się i tak na nic się zda. Jej tata postawił jasno wymagania.
Uśmiechaj się
Odpowiadaj na pytania
Zachowuj się grzecznie i z szacunkiem w stosunku do Leona i jego rodziców
Odpowiadaj na pytania
Zachowuj się grzecznie i z szacunkiem w stosunku do Leona i jego rodziców
Ich wizyta wcale jej się nie uśmiechała. Nie chciała widzieć Leona tymbardziej ,że jego temat utrzymywał się nieustannie od balu. Miała już dosyć.
Stała razem z rodzicami na dziedzińcu i czekała na przyjazd gości. Serce tłukło się jej w piersiach i zupełnie nie wiedziała dlaczego. Nie chciała widzieć Leona i wiedziała ,że będzie między nimi panować sztywna atmosfera. Ale jednak gdzieś głęboko czuła nutkę podniecenia chociaż nie chciała się do tego przyznać.
Stała razem z rodzicami na dziedzińcu i czekała na przyjazd gości. Serce tłukło się jej w piersiach i zupełnie nie wiedziała dlaczego. Nie chciała widzieć Leona i wiedziała ,że będzie między nimi panować sztywna atmosfera. Ale jednak gdzieś głęboko czuła nutkę podniecenia chociaż nie chciała się do tego przyznać.
-Nadjeżdżają - z przemyśleń wyrwał ją głos jej matki. Odruchowo poprawiła sukienki i włożyła niesforny kosmyk włosów za ucho. Wielki, lakierowany samochód nadjechał i po chwili wyszła z niego para królewska oraz ich syn. Na ich twarzach widniały uśmiechy tylko Leon wydawał się być niewzruszony całą tą sytuacją. Obie rodziny powoli zbliżały się do siebie aby się powitać. Violetta starała trzymać się w pionie jednak im bliżej była rodziny Verdas tym bardziej narastało w niej zdenerwowanie.
-Witamy, witamy w naszych skromnych progach - rzekła żartobliwie królowa Maria. Zaczęły się ukłony i całowanie w dłonie. Violetta choć nie lubiła tych przesadnych ceregieli dała pocałować się Leonowi w dłoń i przyjąć ukłony jego rodziców. Cała szóstka powędrowała do królewskiej jadalni. Na stole zaczęły pojawiać się rozmaite potrawy. Violetta usiadła na swoim stałym miejscu a Leon zajął miejsce naprzeciw niej. Kiedy drzwi do pomieszczenia zamknęły się i służba wyszła, zaczęła się uczta której towarzyszyła miła pogawędka. Violetta nasłuchała się wiele komplementów ze strony króla i królowej. Odpowiadała grzecznie na zadawane jej pytania i starała się być kulturalna tak jak nakazał jej ojciec. Przez cały obiad dyskretnie obserwowała Leona który jednak nie kwapił się by na nią choć raz spojrzeć. Żartował z jej rodzicami, prawił komplementy jej mamie i dyskutował na tematy o których Violetta nie miała najmniejszego pojęcia. Czuła się nieco urażona i trochę smutna z powodu zupełnej obojętności Leona do jej osoby. Nie mogła jednak mieć pretensji do niego. Mimo wysokiej charyzmy jaką wykazał się Leon, dostrzegła w jego ochach ciężkość i znużenie. Wydawało się ,że to tylko gra na dobre wrażenie.
Leon czuł niesamowite zmęczenie. Najbardziej znużyła go rozmowa z rodzicami i państwem Castillo. W duchu wcale nie czuł się tak dobrze jak się zachowywał. W gruncie rzeczy był bardzo cichy i spokojny. Nie lubił rozmów choć kiedy trzeba było wykazywał się swoją wysoką charyzmą.
Podczas obiadu nie spojrzał ani razu na Violettę. Nie chciał z nią rozmawiać choć matka go o to prosiła. Jeżeli już miał z nią zamienić słowo to chciał o zrobić na osobności a nie przy rodzicach jego i jej gdzie liczyłoby się tylko dobre wychowanie obojga.
No to pięknie. Ani jedno ani drugie nie cieszy się z tej "szopki". Obuwie dogadali. Leon robi dobrą minę do złej gry. Vils tak samo.
OdpowiedzUsuńZajebisty.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńLeon jak ty mogłeś nie popatrzyć na Violettę.
Leon dobrze udaje :)
pozdrawiam
Marzena.
Ps
Zapraszam do siebie kochana.
Cudowny
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się next'a :*
Super :D
OdpowiedzUsuńOboje zachowują się dziecinnie XD
Nie mogą po prostu ze sobą porozmawiać...?
Czekam na nexta :))