wtorek, 2 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 11 "Plan B"

#Esmeralda

Słyszałam wczoraj całą rozmowę Leona, Violetty i Mel. Ta mała gówniara musiała pożalić się mamusi. Ma szczęście że nie powiedziała od kogo to wie. Miałam nadzieję że może ucieknie z domu i już nigdy jej nie zobaczymy. Niestety - tak się nie stało. Mam dosyć tej przeklętej rodzinki. I tego wiecznego jazgotu w tym domu. Skoro pierwszy plan się nie powiódł czas na drugi. Mam nadzieję że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli.

#Leon

-Kochanie co ty robisz? - spytała Viola wchodząc do domu. Była u Camili.
-No co? Ciateczka piekę. Mel mnie poprosiła - odpowiedziałem lekko. Omiotła wzrokiem całą kuchnie i zatrzymała wzrok na mnie.
-Będziesz je piekł na twarzy? Bo masz cały policzek od ciasta - zaśmiała się.
-Naprawdę? - dotknąłem policzka i poczułem coś lepkiego.
-I Leon? Jeszcze jedno - podeszła do mnie i chwyciła mąkę z blatu - te ciasteczka to ci chyba nie wyjdą.
-Dlaczego? Jestem świetnym kucharzem - wypiąłem pierś a ona znowu się zaśmiała.
-Mój drogi nie wątpię że z ciebie dobry kucharz, ale cukiernik niestety żaden. Z mąki ziemniaczanej nie zrobisz ciastek. Ciastka piecze się z mąki pszennej - powiedziała.
-Co jak co ale ciastka robię pierwszy raz. Było napisane mąka to skąd miałem wiedzieć że nie ziemniaczana. Wziąłem pierwszą z brzegu. Skarbie to trzeba pisać jaka konkretnie mąka bo kogoś można wprowadzić w błąd i - przerwała mi moje wywody pocałunkiem.
-No dobrze już dobrze kochanie. W takim razie dopisz że pszenna a nie ziemniaczana - uśmiechnęła się a ja wziąłem długopis i starannie dopisałem obok słowa mąka - "pszenna". Oboje się zaśmialiśmy.
-Tato kiedy ciasteczka? - w kuchni pojawiła się Mel.
-Melka niestety tatusiowi nie udało się zrobić castek - odpowiedziała jej Violetta.
-Mhh. Tato następnym razem czytaj uważnie przepis to na pewno ci się uda - powiedziała poważnie Mel i ruszyła na powrót do salonu. Razem z Violettą posprzątaliśmy a potem musiałem wyjechać na chwilę do rodziców. Jakieś służbowe sprawy taty.

#Violetta

Leon wyjechał a ja postanowiłam zaparzyć sobie herbatę. Zawołałam Esmeraldę.
-Violetto ty nie powinnaś się teraz przemęczać. Usiądź ja zrobię nam herbaty - zaproponowała. Zgodziłam się. Esmeralda ma dziś dobry chumor.
Po chwili dostałam swoją herbatę. Przez chwilę wydawało mi się że ma jakiś dziwny smak ale to pewnie przez ciąże smaki mi się już mieszają.
Spędziłyśmy z Esmeraldą bardzo miłe popołudnie. Aż dziwne. Pod wieczór wrócił Leon. Położyliśmy spać nasze dwie córki a potem sami wtuliliśmy się w ciepłą kołdrę.

#Esmeralda

To nie będzie dobra noc dla Violetty i Leona. Daje głowę że za około 2 godziny będą w drodze do szpitala. Po tym jak dosypałam tabletki poronne Violettcie do herbaty napewno nie będzie to dla nich przespana noc.

#Leon

Obudził mnie jęk Violi.
-Kochanie co jest? - spytałem a ona pokazała mi rękę całą we krwi. Po chwili zobaczyłem że pościel również jest czerwona. Ale to nie ręka krwawiła.
-Leon, musimy jechać do szpitala.

2 komentarze:

  1. Hej! Jestem tu nowa! Rozdział niesamowity! Jejciu nie mogę się doczekać nexta! Co z Vilu i jej synkiem? Niech ten wredny babsztyl wynosi się z życia Leonettki!
    Pozdrawiam
    Do zobaczenia
    Weny życzę
    :* Joy

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabije tą starą krowę!
    Dawaj mi ich adres!
    Ta baba nie ma prawa żyć na tym świecie!
    Tak bardzo lubi Leona, a nie rozumie, że go tym krzywdzi?
    Najpierw wmawia Mel, że nie są jej rodzicami, a teraz V pewnie przez nią straci maluszka. Podła żmija!
    Smutno mi :(

    Maddy ❤

    PS. Proszę o szybkiego next'a.

    OdpowiedzUsuń