#Leon
-Kochanie naprawdę spóźnimy się na lotnisko - mówiłem stojąc już gotowy obok drzwi.
-Leon jeszcze tylko ucałuje dziewczynki i już biegnę - odpowiedziała biegnąc na górę.
-Przecież przed chwilą u nich byłaś. Daj im spać jest pół do 4:00 - mówiłem. Jednak Viola jak to Viola i tak wołała zrobić to co uważa.
-Już idę, sekundę.
-Sekunda właśnie minęła. Zdajesz sobie sprawę że samolot mamy 10 po 4:00 a droga zajmie nam 20 minut?
-No przecież już jestem - podeszła do drzwi i dała mi buziaka w policzek.
-Już czy dopiero? Dobrze chodźmy już - wyszedłem z domu. Jednak kiedy dotarłem już do furtki, Violetta nadal stała przed mam nadzieję już zakluczonymi drzwiami i wpatrywała się dom - Violetto proszę cię - westchnąłem.
-Ja się tylko żegnam z domem - przewróciłem oczami.
-Nie żegnasz się z nim na zawsze. Chodź już bo samolot nam odleci.
-Pasażerowie lecący do Włoch proszeni są wstawić się przy wejściu numer 8. Dziękujemy - dobiegł głos z głośników.
-To my skarbie, chodźmy - złapałem Violette za rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia.
-Leon tak sobie teraz myślę, czy na napewno wzięłam ładowarkę do telefonu - odezwała się Violetta.
-Nawet jeżeli nie wzięłaś to ja wziąłem a przecież mamy to samo wejście więc problem z głowy - odparłem.
-Ciekawe czy Mel już wstała.
-Violu jest 4:05.
-A no tak. Mimo to wcale nie jestem zmęczona.
Gdy tylko wsiedliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca, Violetta zasnęła. Właśnie widzę jak wcale nie jest zmęczona. Chyba też spróbuję trochę się przespać. W końcu czeka nas kilka dobrych godzin lotu.
#Esmeralda
Z jednej strony nie cieszę się że muszę tu siedzieć z tymi dzieciakami ale z drugiej to świetna okazja żeby zrobić to na co tak długo czekałam. Na początku.miałam plan wypędzić stąd tą przeklętą rodzinę ale widzę że niestety się nie da. Dlatego zniszcze im życie i jeżeli ja nie mogę mieszkać w tym domu to oni także.
#Melanie
Rodzice wczoraj wyjechali. Już nie.mogę się doczekać kiedy wrócą. Ciocia Esmeralda ciągle tylko krzyczy na mnie i na Sofie. Nie pozwala nam wychodzić z pokoju. Mnie zamyka na klucz w moim pokoju a Sofie w sypialni rodziców. Mama i tata napewno nie byloliby zadowoleni gdyby o tym wiedzieli. Cicocia Fran obiecała że razem z Marco nas odwiedzą dzisiaj. Ale niestety dopiero ranek a oni przyjdą dopiero po południu. Mama i tata jutro w nocy wracają. Ale to jeszcze tak długo. Na zegarku który stoi u mnie na biurku jest 7:00. Ciocia otwiera dopiero o 8:00 moje drzwi. Słyszę jak Sofia płacze. Ale wiem że ciocia jej nie otworzy. Dopiero za godzinę. Tęsknię za rodzicami. Chcę żeby już wrócili.
********************************************
Hejka kochani!
Postanowiłam podzielić ostatni rozdział na dwie części:D Druga jutro. Viola i Leon wyjechali jak widać spokojnie jak narazie ale uwierzcie mi że to tylko cisza przed burzą. Jak myślicie co wydarzy się w drugiej części?
Idealny :**
OdpowiedzUsuńJa ci dam ciszę przed burza!
OdpowiedzUsuńNieee! Ja chcę już dzisiaj zaraz!
Wredna żmija zamyka dzieci!
Leonetta w podróży.
Kuźwaboje się o nich!
Zaaaajjjjeeeebbbbiiissssttttyyyy
Maddy ❤
Cudo
OdpowiedzUsuń