niedziela, 21 lutego 2016

Sezon 4 Rozdział 1 "Pogrzeb"

Hejka kochani!

Wstawiam rozdział dzisiaj ponieważ właśnie sobie uświadomiłam że mam jutro wycieczkę szkolną i nie będę miała czasu aby wstawić:) 

No ale nic. Zapraszam do czytania!

************************************************

#Leon

-Z prochu powstałeś... - nie proszę.
-...I w proch się obrócisz - błagam.
-Teraz - stop!
-I na wieki wieków.
Amen.

Najpierw jest rozpacz. W ogóle nie myśli się ani o tym aby zawiadomić księdza o zgonie, ani umówić mszę pożegnalną. Nie pamięta się o miejscu na cmentarzu, pomniku czy chociażby o sekcji zwłok. A stypa to już w ogóle inna bajka. 
Kiedy już dochodzi do tego momentu, gdy stoisz, nogi ci się uginają i nie możesz nic z siebie wydusić, ogarnia cię tylko nieobliczalny smutek i pustka.

Dzisiaj żegnam nie tylko chłopaka mojej przyjaciółki ale także moją córkę.

Na pogrzebach zawsze wszyscy płaczą. I teraz też tak jest. Wszyscy ubrani na czarno. Czerń wszędzie, śmierć.

Stoję na cmentarzu, obok mnie Violetta ociera łzy. Dalej Francesca z kamienną twarzą i łzami spływającymi po policzkach. Wszyscy wpatrzeni w jedną płytę nagrobną z napisem:

Śp. 
Sofia Maria Verdas
Marco Albinio
Gdziekolwiek jesteście bądźcie szczęśliwi..

Postanowiliśmy pochować ich razem. Zginęli w tym samym domu, z tego samego powodu i ich ciała będą wiecznie razem.

Pożar zniszczył wszystko. Cały dom, całe moje życie. Zabrał mi córkę a tym samym żonę. Violetta i ja mieszkamy teraz u moich rodziców. Mieszkamy razem a jednak osobno. Ciotka zniknęła bez śladu. Wszelki słuch o niej zaginął. I tak nie mamy żadnych dowodów na to że to ona podpaliła dom. Tak czy owak ja i Violetta to już nie to samo. Wydaje mi się że ona nie przeżyje straty kolejnego dziecka. Prędzej czy później wydarzy się coś strasznego co już do końca rozwali całe nasze szczęście.

Wieczorem kiedy siedziałem na łóżku w naszej aktualnej sypialni, Violetta usiadła obok. Widziałem że próbuje coś powiedzieć ale nie mogła bo łzy uwięzły jej w gardle. Przyciągnąłem ją do siebie a ona rozpłakała się na dobre. Czułem jak rozsypuje mi się rękach. Moje szczęście. Jedyne co mi pozostało. Ona i Mel która nie odzywa się w ogóle i chodzi przygaszona. 
-Leon - wyjąkała.
-Cicho skarbie nic nie musisz mówić - pogładziłem ją po włosach i odwróciłem głowę bo poczułem krople na policzkach.
-Leon mamy tylko siebie , nie możemy tego stracić. Obiecaj mi że, że zawsze będziesz przy nas - płakała - proszę.
-Przysięgam.

*******************************************

Pierwszy rozdział nowego sezonu już za nami. Jak wrażenia? Bo mi jest bardzo smutno:( Smutny ten rozdział mi wyszedł ale wierzcie mi że to ma być szczęśliwy sezon. Pozostaje tylko czekać na następne rozdziały. Trzymajcie się
Pa pa

2 komentarze:

  1. Jej pierwsza cudowny!!!
    Smuty rozdział😢
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie rycze jak bóbr!
    Coś ty ze mną zrobiła?!
    Nie to nie prawda!
    Marco...jego bym jeszcze przebolała, ale nie tą malutką. Bożeeee.
    Stracili kolejne dziecko.
    Kolejne dziecko zmarło przez tą szmate, która cholera wie gdzie jest!
    Ma na sumieniu dwójkę dzieci!
    Smutno mi. Rozdział smutny to i mi jest smutno :(
    No to teraz na bank Fran zostawi wszystko i wyjedzie do Włoch.

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń