#Violetta
-Oh tak mi przykro - powiedział.
-Niepotrzebnie - wstałam - tak widocznie musiało być - przy tych słowach głos uwiązł mi w gardle. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Spokojnie, proszę niech pani nie płacze. Tak w ogóle to jestem Nathan. Nathan Verdas - wyciągnął rękę w moim kierunku.
-A ja Violetta. Również Verdas - powiedziałam zdziwiona. On też wydawał się zaskoczony.
-Co za zbieg okoliczności - powiedział - przyjechałam do kuzyna w końcu go odwiedzić. Nie byłem na jego ślubie bo nie mogłem a od tego czasu już zdążył się dwójki dzieci dorobić. A przynajmniej tak słyszałem od reszty rodziny. Leon Verdas, kojarzysz? - odparł.
-Coś tam słyszałam. Mój mąż - zaśmiałam się.
-Naprawdę? O jak miło. Ale to znaczy ,że - wskazał na grób.
-Długa historia - starałam się trzymać łzy na swoim miejscu - chodźmy do domu. Leon napewno się ucieszy.
-Bardzo miły ten twój kuzyn. Szkoda że musiał wyjechać już po dwóch dniach - powiedziałam pewnego wieczoru do Leona lecz on był zapatrzony w jakieś papiery.
-Mhm - mruknął tylko. Dam głowę ze nawet nie usłyszał co mówiłam.
-Leon ty mnie w ogóle słuchasz?
-Nie Violu, przepraszam. Przyszło pismo. Mieliśmy ubezpieczony dom więc dostaniemy trochę odszkodowania. Ale policja chce się na poważnie zająć tą sprawą. Twierdzą że pożar nie był przypadkowy. Proszą abyśmy spróbowali skontaktować się z ciotką,
-Nie Leon. Nie chcę więcej jej na oczy widzieć.
-Violu tak naprawdę nie wiemy czy to ona. I po za tym nic nam takiego nie zrobiła.
-Leon przestań nie mam nawet ochoty o tym słuchać.
-Violetto pomyślmy ja dorośli ludzie. To że kilka razy na ciebie nakrzyczała to nie powód zeby ją nienawidzić i oskarżać o podpalenie domu.
-Ty naprawdę jesteś tak zaślepiony? Ona zniszczyła nam życie.
-I tak będę próbował się z nią skontaktować.
-Świetnie ale ja się pod tym nie podpisuje - krzyknęłam.
-Co cię nagle napadło? To z resztą prośba policji - powiedział.
-To niech policja sama jej szuka - odparłam.
-Wolą żebyśmy my najpierw się z nią skontaktowali.
-Cóż no dobrze, ale mam złe przeczucia.
********************************************************************************
Cześć kochani!
Dzisiaj tak krótko wiem. Przepraszam was bardzo.
Postaram się wrócić do normalniej długści po 2 marca. Czyli po moim konkursie.
Pojawiła się nowa zakładka "Pomysły"
Zachęcam was do odwiedzenia.
A także ten kto jeszcze nie czytał mojej ostatniej notki zapraszam TU
-Niepotrzebnie - wstałam - tak widocznie musiało być - przy tych słowach głos uwiązł mi w gardle. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Spokojnie, proszę niech pani nie płacze. Tak w ogóle to jestem Nathan. Nathan Verdas - wyciągnął rękę w moim kierunku.
-A ja Violetta. Również Verdas - powiedziałam zdziwiona. On też wydawał się zaskoczony.
-Co za zbieg okoliczności - powiedział - przyjechałam do kuzyna w końcu go odwiedzić. Nie byłem na jego ślubie bo nie mogłem a od tego czasu już zdążył się dwójki dzieci dorobić. A przynajmniej tak słyszałem od reszty rodziny. Leon Verdas, kojarzysz? - odparł.
-Coś tam słyszałam. Mój mąż - zaśmiałam się.
-Naprawdę? O jak miło. Ale to znaczy ,że - wskazał na grób.
-Długa historia - starałam się trzymać łzy na swoim miejscu - chodźmy do domu. Leon napewno się ucieszy.
****
-Bardzo miły ten twój kuzyn. Szkoda że musiał wyjechać już po dwóch dniach - powiedziałam pewnego wieczoru do Leona lecz on był zapatrzony w jakieś papiery.
-Mhm - mruknął tylko. Dam głowę ze nawet nie usłyszał co mówiłam.
-Leon ty mnie w ogóle słuchasz?
-Nie Violu, przepraszam. Przyszło pismo. Mieliśmy ubezpieczony dom więc dostaniemy trochę odszkodowania. Ale policja chce się na poważnie zająć tą sprawą. Twierdzą że pożar nie był przypadkowy. Proszą abyśmy spróbowali skontaktować się z ciotką,
-Nie Leon. Nie chcę więcej jej na oczy widzieć.
-Violu tak naprawdę nie wiemy czy to ona. I po za tym nic nam takiego nie zrobiła.
-Leon przestań nie mam nawet ochoty o tym słuchać.
-Violetto pomyślmy ja dorośli ludzie. To że kilka razy na ciebie nakrzyczała to nie powód zeby ją nienawidzić i oskarżać o podpalenie domu.
-Ty naprawdę jesteś tak zaślepiony? Ona zniszczyła nam życie.
-I tak będę próbował się z nią skontaktować.
-Świetnie ale ja się pod tym nie podpisuje - krzyknęłam.
-Co cię nagle napadło? To z resztą prośba policji - powiedział.
-To niech policja sama jej szuka - odparłam.
-Wolą żebyśmy my najpierw się z nią skontaktowali.
-Cóż no dobrze, ale mam złe przeczucia.
********************************************************************************
Cześć kochani!
Dzisiaj tak krótko wiem. Przepraszam was bardzo.
Postaram się wrócić do normalniej długści po 2 marca. Czyli po moim konkursie.
Pojawiła się nowa zakładka "Pomysły"
Zachęcam was do odwiedzenia.
A także ten kto jeszcze nie czytał mojej ostatniej notki zapraszam TU
O nie! Ta stara krowa wróci.
OdpowiedzUsuńViolka dobrze mówi. To jej wina. To przez tą kobietę wszystko! A ten jej jeszcze broni.
Już sobie to wyobrażam.
"Leoś ja bym nie mogła tego zrobić. Wiesz o tym-przytula go i fałszywy uśmiech"
"Tak wiem ciociu -odwzajemnia uścisk"
Zajebisty!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Cudo
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńYghh, ona zabiła 2 ich dzieci, pokłóciła ich, spaliła im dom i niech jeszcze wróci, co?!
NIENAWIDZĘ JEJ.
SZCZERZE JEJ NIENAWIDZĘ x_x
Czekam <3
Cudo
OdpowiedzUsuń