poniedziałek, 29 lutego 2016

Sezon 4 Rozdział 5 "Do domu"

#Violetta

-Tak... Tak rozumiem... Mhm... Nie...Tak próbowałem... Nie...Nie mam żadnych informacji... Tak... Dobrze... Bardzo dziękuję... Do widzenie, do usłyszenia.
-Kto dzwonił? - spytałam
-Policjant. Chcą wiedzieć czy mamy już jakieś informacje dotyczące ciotki.
-Leon zastanówmy się. Czy to napewno dobry pomysł? No wiesz.. Szukać jej.
-Kochanie policja nas prosi - wstał i podszedł do mnie.
-Wiem. Ale jeśli ten pożar to jej robota to naprawdę nie mam ochoty jej widzieć - przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
-Rozumiem. Ale obiecuję że wszystko będzie dobrze - pocałował mnie delikatnie i pogładził po plecach.
-Wiesz Violu może to nie najlepszy moment ale... - zacząłem powoli całować moją szyję. Odepchnęłam go lekko.
-Przepraszam cię skarbie ale nie mogę. Jeszcze nie teraz - wyszłam z pokoju.

-Violu pomożesz mi nakryć do stołu? - spytała mama Leona kiedy przechodziłam przez kuchnię.
-Oczywiście - podeszłam i chwyciłam talerze.
-Violu powiedz mi, jak idą poszukiwania ciotki Esmeraldy?
-Na razie nic nie wiadomo. Policja a tak że Leon cały czas jej szukają.
-Ciągle nie mogę uwierzyć że to mogła być ona. Co prawda zawsze miała wybuchowy temperament i lubiła stawiać na swoim lecz nigdy do czegoś podobnego się nie posunęła.
-Ja też nie mogę w to uwierzyć ale wszystko wskazuje na nią.
-No zobaczymy co dalej z tym wszystkim będzie.
-Dziękujemy że możemy tutaj mieszkać. Jesteśmy ogromnie wdzięczni.
-Ależ to żaden problem. Przynajmniej mogę trochę pobyć z wami i z wnuczką.  A właśnie, pójdę dzisiaj po Melanie i tak muszę wstąpić po drodze do sklepu.

#Mama Leona

-Cześć Melka, jak było w szkole? - przywitałam się z wnuczką.
-Jak zwykle - odpowiedziała wcale na mnie nie patrząc.
-A co to za smutna minka. W domku czeka pyszny obiadek. Specjalnie dla ciebie zrobiłam makaron z twoim ulubionym sosem.
-W domku? Już nie ma mojego domku.
-Kochanie twój domek jest tam gdzie twoja mamusia i tatuś. Budynek nie jest ważny.
-Dla mnie jest. To nie twój dom się spalił babciu - Mel rozpłakała się.
-Skarbie posłuchaj. Twoi rodzice bardzo się starają. Już niedługo dom będzie naprawiony.
-Ale Sofia nie będzie naprawiona. A... A tata po.. Powiedział że nie mogę chodzić na cmentarz. A ja bym chciała - płakała.
-Ale tatuś ma racje. Po co masz oglądać te wszystkie groby.
-Ja chcę do domu! Razem z Sofią i Łukaszem!

sobota, 27 lutego 2016

Seozn 4 Rozdział 4 "Trzeba znaleźć zgubę"

#Violetta
-Oh tak mi przykro - powiedział.
-Niepotrzebnie - wstałam - tak widocznie musiało być - przy tych słowach głos uwiązł mi w gardle. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Spokojnie, proszę niech pani nie płacze. Tak w ogóle to jestem Nathan. Nathan Verdas - wyciągnął rękę w moim kierunku.
-A ja Violetta. Również Verdas - powiedziałam zdziwiona. On też wydawał się zaskoczony.
-Co za zbieg okoliczności - powiedział - przyjechałam do kuzyna w końcu go odwiedzić. Nie byłem na jego ślubie bo nie mogłem a od tego czasu już zdążył się dwójki dzieci dorobić. A przynajmniej tak słyszałem od reszty rodziny. Leon Verdas, kojarzysz? - odparł.
-Coś tam słyszałam. Mój mąż  - zaśmiałam się.
-Naprawdę? O jak miło. Ale to znaczy ,że  - wskazał na grób.
-Długa historia - starałam się trzymać łzy na swoim miejscu - chodźmy do domu. Leon napewno się ucieszy.

 ****

-Bardzo miły ten twój kuzyn. Szkoda że musiał wyjechać już po dwóch dniach - powiedziałam pewnego wieczoru do Leona lecz on był zapatrzony w jakieś papiery.
-Mhm - mruknął tylko. Dam głowę ze nawet nie usłyszał co mówiłam.
-Leon ty mnie w ogóle słuchasz?
-Nie Violu, przepraszam. Przyszło pismo. Mieliśmy ubezpieczony dom więc dostaniemy trochę odszkodowania. Ale policja chce się na poważnie zająć tą sprawą. Twierdzą że pożar nie był przypadkowy. Proszą abyśmy spróbowali skontaktować się z ciotką,
-Nie Leon. Nie chcę więcej jej na oczy widzieć.
-Violu tak naprawdę nie wiemy czy to ona. I po za tym nic nam takiego nie zrobiła.
-Leon przestań nie mam nawet ochoty o tym słuchać.
-Violetto pomyślmy ja dorośli ludzie. To że kilka razy na ciebie nakrzyczała to nie powód zeby ją nienawidzić i oskarżać o podpalenie domu.
-Ty naprawdę jesteś tak zaślepiony? Ona zniszczyła nam życie.
-I tak będę próbował się z nią skontaktować.
-Świetnie ale ja się pod tym nie podpisuje - krzyknęłam.
-Co cię nagle napadło? To z resztą prośba policji - powiedział.
-To niech policja sama jej szuka - odparłam.
-Wolą żebyśmy my najpierw się z nią skontaktowali.
-Cóż no dobrze, ale mam złe przeczucia.

********************************************************************************
Cześć kochani!
Dzisiaj tak krótko wiem. Przepraszam was bardzo.
Postaram się wrócić do normalniej długści po 2 marca. Czyli po moim konkursie.
Pojawiła się nowa zakładka "Pomysły"
Zachęcam was do odwiedzenia.
A także ten kto jeszcze nie czytał mojej ostatniej notki zapraszam TU


czwartek, 25 lutego 2016

Taka notka z pytaniem do Was :)

Cześć kochani

Piszę tą notkę bo mam do Was pytanie.

Otóż niedługo wybije 20 000 wyświetleń bloga. Jestem bardzo miło zaskoczona.Nie sądziłam że w przeciągu roku będzie tyle wyświetleń. Niestety nie udało mi się nic zorganizować na rok bloga czego tak na marginesie strasznie się wstydzę. Ale postanowiłam zrobić jakiś przełom właśnie na 20 wyświetleń.
 Od niedawna zaczęłam pisać opowiadanie. Nie jest ono o Violettcie. Ale przyznam szczerze że bardzo je lubię. I teraz pytanie.

Czy chcielibyście aby raz w tygodniu pojawiał się na tym blogu rozdział z innego opowiadania?
Oczywiście nie martwcie się, nasza leonetta będzie zawsze na pierwszym miejscu.
Chcę po prostu wiedzieć czy takie coś przypadłoby wam do gustu.
Istnieje też opcja żebym takie opowiadanie pisała na innym blogu ale może byłoby wam wygodniej czytać je tutaj?

Decyzja należy do was. Mam nadzieję że wypowiedzą się tez te osoby które czytają a nie komentują. Chce poznać zdanie wszystkich. Jeśli nie masz zdania również napisz mi o tym w komentarzu :) Będzie mi bardzo miło :**

Na dzisiaj to tyle
Pa pa :*

środa, 24 lutego 2016

Ważne!!

Cześć moi drodzy!

Chcę was poinformować że jutro nie będzie rozdziału. Niestety ale wypadł mi bardzo ważny konkurs z historii na który chce się jak najlepiej przygotować. Muszę zrobić notatki z całego podręcznika od historii a potem jeszcze się wszystkiego nauczyć.
Przykro mi ale nie będę miała chwili żeby wstawić rozdział. Konkurs mam 2 marca ale nie bójcie się rozdział pojawi się szybciej:)
Postaram się wrzucić w sobotę bo wtedy będę miała najwięcej czasu. Mam nadzieję że zrozumiecie i poczekacie cierpliwie:))

Do zobaczenia kochani!

Sezon 3 Rozdział 3 "Ucieczka od złych wspomnień"

#Violetta

Zadzwoniła dzisiaj do mnie Fran. Poprosiła o spotkanie. Zgodziłam się. Od dwóch tygodni jej nie widziałam. A dokładniej od pogrzebu. Umówiłyśmy się w kawiarni. Około godziny 13:00 poszłam w umówione miejsce. Kiedy przekroczyłam próg kawiarni, Francesca już tam była. Siedziała przy stole a kelner właśnie przyniósł jej szklankę wody. Nie wyglądała na szczęśliwą. Z resztą co się dziwić. Miała na sobie czarną sukienkę a włosy przepasane równie ciemną chustą. Podeszłam do niej i się przywitałam.
-Violu chcę z tobą o czymś porozmawiać - powiedziała kiedy już usiadłam.
-Więc słucham - próbowałam się uśmiechnąć ale chyba mi nie wyszło.
-Tak właśnie to.. To chciałam się pożegnać - wydusiła.
-Pożegnać? Ale jak to - zdziwiłam się.
-Wyjeżdżam do Włoch. Tym razem na stałe - spuściła wzrok.
-Co, ale jak to? Francesca ja - nie skończyłam bo mi przerwała.
-Violu to była trudna decyzja ale kto jak kto ale ty mnie zrozumiesz. Ilekroć będę przechodziła obok waszego starego domu będę miała w głowie najgorsze wspomnienia. Nie chcę tak żyć. Dlatego wyprowadzam się. We Włoszech przeżyłam z Marco wiele miłych chwil. I tak chcę go zapamiętać.
Przepraszam Violu  - powiedziała. 
-Oh Fran! Będzie mi ciebie tak brakować - przytuliłyśmy się.
-Mi was też Violu

Właściwie to nie dziwię się Fran. Mam tylko nadzieję że będzie przyjeżdżać. Nie tylko ja będę za nią tęsknić ale też Melanie. Zanim wróciłam do domu, poszłam jeszcze na cmentarz. Po raz pierwszy od dwóch tygodni. Kupiłam w drodze mały znicz i zapałki. Szłam alejką cmentarza i w końcu doszłam do małego nagrobka leżącego na wzniesieniu. Pomodliłam się a następnie zapaliłam znicz. Nie obeszło się oczywiście bez łez. Usiadłam obok grobu i płakałam tak rzewnymi łzami ,że myślałam że w nich utonę. Nie mogłam przestać. 
-Przepraszam nic pani nie jest? - nade mną stał jakiś mężczyzna. Wyglądał na jakieś dwadzieścia pare lat. 
-Nie wszystko w porządku, dziękuję.
-Jest pani pewna? Chociaż w sumie na cmentarzach dużo osób wylewa łzy - uśmiechnął się łagodnie - musiała być to dla pani ważna osoba - wskazał na pomnik.
-Tak. Moja córka.

wtorek, 23 lutego 2016

Sezon 4 Rozdział 2 "Wymarzony dom"

#Leon

-Violu szukałem trochę w internecie i znalazłem kilka mieszkań - powiedziałem pewnego popołudnia. Nie odpowiedziała.
Wiem że ona wcale nie ma ochoty wprowadzać się do jakiegokolwiek mieszkania niż nasz stary dom.
-Leon to głupie ale.. Pomyślałam sobie że może udałoby się odbudować nasz stary dom - powiedziała niepewnie.
-Violu zdajesz sobie sprawę ile taki remont musiałby kosztować? Nie stać nas.
-Ale mamy wiele pieniędzy na naszym koncie w banku. Stać nas na nowe mieszkanie to może tyle wystarczy na naprawę domu.
-Wiesz kochanie ja nawet nie wiem jak wielkie są zniszczenia.
-To jedźmy tam. Teraz. Wszystko obejrzymy i zdecydujemy co dalej, proszę Leon - prosiła. W jej oczach widziałem nutkę nadziei i nie miałem serca jej tego odebrać.
-Dobrze. Jedziemy

Podjechaliśmy pod nasz stary dom. Wyglądał okropnie. Prawie wszystko zostało spalone. Znieszczenia nie były jakieś ogromne ale nie były też małe. Na szczęście strażakom udało się szybko dojechać. W ogrodzie nic się praktycznie nie zmieniło. Ogień nie zdążył się tu dostać. Nadal stała drewniana altanka przy płocie i huśtawki na których Mel uwielbiała spędzać popołudnia. Jeśli chodzi o dom to możnaby wiele powiedzieć. Cały dach spłonął a wraz z nim połowa piętra. Na parterze w środku nie zostało praktycznie nic. Po schodach nie było śladu i tylko gdzieniegdzie było widać zarysy dawnych pomieszczeń. Dałoby się to wszystko naprawić ale pytanie czy nas na to stać?
-I co Leon? Powiedz że da się to odbudować - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Tak, da się ale to są ogromne pieniądze.
-Damy radę. Chociaż część odbudujmy. Ten dom to całe nasze życie. Spędziliśmy tu najlepsze chwile życia. Leon - mówiła a ja czułem że ma rację. Ten dom to nie tylko budynek. To wszystkie nasze wspomnienia.
-Masz rację kochanie. Postaram się coś załatwić - pocałowałem ją w czoło a ona wtuliła się we mnie.
-Dziękuję - szepnęła.
-Chodźmy już. Pojedziemy po Mel zaraz kończy lekcje.
-Tak chodźmy.

-Cześć - powiedziała Mel wsiadając do samochodu.
-Cześć kochanie, jak było w szkole? - spytała Violetta.
-Jak zwykle - wzruszyła ramionami.
-A co robiliście dzisiaj na lekcjach? - zapytałem.
-Opowiadaliśmy o swojej rodzinie a potem rysowaliśmy swój wymarzony dom w jakim chcielibyśmy mieszkać z naszą rodziną w przyszłości - temat rodziny dla Melanie napewno nie był łatwy. Jestem ciekawy co powiedziała ale nie chcę jej zasmucić. Violetta chyba też uznała za zbędne.poruszanie tego tematu.
-I co narysowałaś? Może jakiś zamek królewski co? - Viola uśmiechnęła się do niej ale Mel tylko pokręciła głową.
-Narysowałam nasz stary domek.

niedziela, 21 lutego 2016

Sezon 4 Rozdział 1 "Pogrzeb"

Hejka kochani!

Wstawiam rozdział dzisiaj ponieważ właśnie sobie uświadomiłam że mam jutro wycieczkę szkolną i nie będę miała czasu aby wstawić:) 

No ale nic. Zapraszam do czytania!

************************************************

#Leon

-Z prochu powstałeś... - nie proszę.
-...I w proch się obrócisz - błagam.
-Teraz - stop!
-I na wieki wieków.
Amen.

Najpierw jest rozpacz. W ogóle nie myśli się ani o tym aby zawiadomić księdza o zgonie, ani umówić mszę pożegnalną. Nie pamięta się o miejscu na cmentarzu, pomniku czy chociażby o sekcji zwłok. A stypa to już w ogóle inna bajka. 
Kiedy już dochodzi do tego momentu, gdy stoisz, nogi ci się uginają i nie możesz nic z siebie wydusić, ogarnia cię tylko nieobliczalny smutek i pustka.

Dzisiaj żegnam nie tylko chłopaka mojej przyjaciółki ale także moją córkę.

Na pogrzebach zawsze wszyscy płaczą. I teraz też tak jest. Wszyscy ubrani na czarno. Czerń wszędzie, śmierć.

Stoję na cmentarzu, obok mnie Violetta ociera łzy. Dalej Francesca z kamienną twarzą i łzami spływającymi po policzkach. Wszyscy wpatrzeni w jedną płytę nagrobną z napisem:

Śp. 
Sofia Maria Verdas
Marco Albinio
Gdziekolwiek jesteście bądźcie szczęśliwi..

Postanowiliśmy pochować ich razem. Zginęli w tym samym domu, z tego samego powodu i ich ciała będą wiecznie razem.

Pożar zniszczył wszystko. Cały dom, całe moje życie. Zabrał mi córkę a tym samym żonę. Violetta i ja mieszkamy teraz u moich rodziców. Mieszkamy razem a jednak osobno. Ciotka zniknęła bez śladu. Wszelki słuch o niej zaginął. I tak nie mamy żadnych dowodów na to że to ona podpaliła dom. Tak czy owak ja i Violetta to już nie to samo. Wydaje mi się że ona nie przeżyje straty kolejnego dziecka. Prędzej czy później wydarzy się coś strasznego co już do końca rozwali całe nasze szczęście.

Wieczorem kiedy siedziałem na łóżku w naszej aktualnej sypialni, Violetta usiadła obok. Widziałem że próbuje coś powiedzieć ale nie mogła bo łzy uwięzły jej w gardle. Przyciągnąłem ją do siebie a ona rozpłakała się na dobre. Czułem jak rozsypuje mi się rękach. Moje szczęście. Jedyne co mi pozostało. Ona i Mel która nie odzywa się w ogóle i chodzi przygaszona. 
-Leon - wyjąkała.
-Cicho skarbie nic nie musisz mówić - pogładziłem ją po włosach i odwróciłem głowę bo poczułem krople na policzkach.
-Leon mamy tylko siebie , nie możemy tego stracić. Obiecaj mi że, że zawsze będziesz przy nas - płakała - proszę.
-Przysięgam.

*******************************************

Pierwszy rozdział nowego sezonu już za nami. Jak wrażenia? Bo mi jest bardzo smutno:( Smutny ten rozdział mi wyszedł ale wierzcie mi że to ma być szczęśliwy sezon. Pozostaje tylko czekać na następne rozdziały. Trzymajcie się
Pa pa

sobota, 20 lutego 2016

Prawda czy plotka? część 2

No hej!
Tak jak już wcześniej wspomniałam, w tym poście przedstawię wam kilka informacji dotyczących czwartego sezonu. Niestety nie wszystkie są prawdziwe;)

1Violetta i Leon wprowadzą się do nowego domu.
2.Violetta zacznie pracować.
3.Leon i Melanie będą mieli wypadek samochodowy.
4.Rodzina Verdasów będzie miała zwierzątko domowe.
5.Francesca wyjedzie na stałe do Włoch.

Na dzisiaj to tyle. Tym razem dwie są prawdziwie. Obstawiajcie które :D 
W poprzedniej części skomentowały trzy dziewczyny. MADDY, ALEX I WARIATKA. Jedna z was zgadła ale która? Tego wam nie zdradzę:)

Bayy:*

Prawda czy plotka?

No hej!
Tak jak już wcześniej wspomniałam, w tym poście przedstawię wam kilka informacji dotyczących czwartego sezonu. Niestety nie wszystkie są prawdziwe;)

1.Violetta i Leon nie będą razem.
2. Akcja rozpocznie się na pogrzebie.
3.Violetta i Leon będą mieli duże problemy finansowe.
4. Leon zdradzi Violettę z Caroline. 
5. Esmeralda nadal będzie w czwartym sezonie.

Na dzisiaj to tyle:)
Zdradzę wam że tylko jedna z tych informacji jest prawdziwa. Obstawiajcie która :D

Bayy:*

piątek, 19 lutego 2016

Co dalej?? :)

Cześć kochani!

Decyzja zapadła. Będzie nowy sezon. Ale to już ostatni :) A potem nowe opowiadanie. Wszystkich tych którzy woleliby nowe opowiadanie bardzo przepraszam i mam nadzieję że przemęczą się jeszcze 20 rozdziałów. Na końcu marca pewnie będzie już nowe.

Kiedy pierwszy rozdział nowego sezonu?
W poniedziałek czyli 22.02.2016r.

Do tego czasu będę wam wstawiać posty prawda czy plotka :)
Ten kto jeszcze nie czytał drugiej części ostatniego rozdziału serdecznie zapraszam tu: 


A ja się z wami żegnam i do zobaczenia:)

środa, 17 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 20 "Za zasłoną dymu..." Część 2

#Violetta

-Kochanie wstajemy - usłyszałam ciepły głos tuż przy moim uchu. Przekręciłam się na poduszce a po chwili otworzyłam oczy.
-Dzień dobry - wymruczałam.
-Śniadanie dla mojej księżniczki. Dzisiaj zjemy tutaj - powiedział Leon kładąc na mnie tacę z jedzeniem. To już drugi poranek tutaj. Jutro w nocy będziemy już w Buenos Aires. Właśnie. Ciekawe jak tam dziewczynki.
-Leon musimy zadzwonić do domu - powiedziałam gryząc tosta.
-Tak Violu ale zrobimy to potem. Teraz zjedzmy do końca śniadanie.

-Halo? Ciocia - powiedziałam.
-O Violu. Jak miło że dzwonisz - usłyszałam głos Esmeraldy.
-Jak tam u was? Jak dziewczynki?
-Ah świetnie. Nie masz się o co martwić.
-Poprosi ciocia na chwilę Mel do telefonu?
-Dziewczyny się tak fajnie bawią nie chcę im psuć zabawy.
-A no dobrze. To niech je ciocia pozdrowi. Pa pa.

#Esmeralda

Odłożyłam czym prędzej słuchawkę. Nie będę prosić Mel do telefonu bo bym musiała odkluczyć drzwi a to spowolni mój plan. Obie są zakluczone. Jedna w swoim pokoju druga w sypialni rodziców. Idealnie. Najwyższa pora wprowadzić go w życie. Jeżeli ja nie mogę mieszkać w tym domu sama to oni również.
Weszłam na górę i stanęłam pod drzwiami Mel.
-Melanie wychodzę do sklepu - powiedziałam a ze środka dobiegło mnie tylko ciche "dobrze".
Wyciągnęłam z kieszeni zapałki, odpaliłam jedną i rzuciłam pod sypialnię Leona i Violetty. Drugą do łazienki i trzecią obok pokoju Mel. Zeszłam szybko na dół i zapaliłam kolejne. Jedną rzuciłam do salonu, drugą podpaliłam meble w kuchni, trzecią stół w jadalni a jeszcze kolejną schody. Chwyciłam swoje walizki które czekały na mnie już przed drzwiami. Spojrzałam jeszcze raz na ten żałosny dom i wyszłam.

#Francesca

Wyszliśmy z Marco na spacer. Postanowiłam pokazać mu trochę Buenos Aires. Szliśmy, rozmawialiśmy. Nigdzie nam się nie spieszyło. Po chwili padła propozycja żeby odwiedzić Mel i Sofie. Leon i Violetta wyjechali na swój romantyczny weekend. Pewnie świetnie się bawią. Kiedy przeszliśmy już pod dom Verdasów nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Dom płonął wielkim czerwonym, gorącym ogniem.
-Francesca szybko dzwoń po straż pożarną a ja tam biegnę zobaczyć czy nikogo tam nie ma - zanim zdążyłam odpowiedzieć Marco rzucił się pędem w stronę domu.
Wyjęłam komórkę. Ręce mi się strasznie trzęsły ale udało mi się jakoś zadzwonić po straż. Ze stresu zapomniałam jaki to dokładnie adres więc podałam tylko ulicę. Po chwili z dachu spadło coś spadło. Albo i może to kawałek tego dachu. Po chwili Marco wybiegł trzymając Melanie.
-Mel kochanie - wzięłam ją w ramiona, była cała zapłakana i trzęsła się - już dobrze skarbie.
-A a a a a - jąkała się ze strachu - A Sofia? - wykrztusiła przez łzy. Spojrzeliśmy na siebie z Marco a on spowrotem pobiegł w ogień.
Dom zaczął płonąć jeszcze bardziej. Mam nadzieję że Marco i Sofia wydostą się szybko.

Po chwili przyjechała straż pożarna. Kilku strażaków wbiegło do domu a kilka zostało za zewnątrz.
- Proszę pana w domu jest dwójka osób! - krzyknęłam.
-Już się tym zajmujemy!
Wszystko się pali. Ciekawe tylko gdzie jest ta przeklęta ciotka która rzekomo pilnowała dzieci. Nagle rozdzwoniła się moja komórka. Aż podskoczyłam. Violetta. Akurat teraz Violetta.
-Hej Fran - odezwała się wesoło.
-Violu - wyjąkałam.
-Co to za hałas tam w tle?
-Pożar.

***********************************************

Witajcie mój kochani.

Tak oto tym mało pozytywnym akcentem kończyny sezon 3. Nikt się nie spodziewał takiego zakończenia prawda? :)
Dziękuję wam wszystkim za to że przetrwaliście te 20 rozdziałów i mam nadzieję że zostaniecie na następne 20.
Liczę na to że w komentarzach podsumujecie nie tylko rozdział ale też cały sezon.
Teraz już tylko od was zależy czy na tym zakończymy tą opowieść czy będziemy ją dalej kontynuować. Na głosy czekam do godziny 23:00. Po tej godzinie wstawię post dotyczący tego co będzie dalej.

Do zobaczenia kochani:))

wtorek, 16 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 20 "Za zasłoną dymu.." Część 1

#Leon

-Kochanie naprawdę spóźnimy się na lotnisko - mówiłem stojąc już gotowy obok drzwi.
-Leon jeszcze tylko ucałuje dziewczynki i już biegnę - odpowiedziała biegnąc na górę.
-Przecież przed chwilą u nich byłaś. Daj im spać jest pół do 4:00 - mówiłem. Jednak Viola jak to Viola i tak wołała zrobić to co uważa.
-Już idę, sekundę.
-Sekunda właśnie minęła. Zdajesz sobie sprawę że samolot mamy 10 po 4:00 a droga zajmie nam 20 minut?
-No przecież już jestem - podeszła do drzwi i dała mi buziaka w policzek.
-Już czy dopiero? Dobrze chodźmy już - wyszedłem z domu. Jednak kiedy dotarłem już do furtki, Violetta nadal stała przed mam nadzieję już zakluczonymi drzwiami i wpatrywała się dom - Violetto proszę cię - westchnąłem.
-Ja się tylko żegnam z domem - przewróciłem oczami.
-Nie żegnasz się z nim na zawsze. Chodź już bo samolot nam odleci.

-Pasażerowie lecący do Włoch proszeni są wstawić się przy wejściu numer 8. Dziękujemy - dobiegł głos z głośników.
-To my skarbie, chodźmy - złapałem Violette za rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia.
-Leon tak sobie teraz myślę, czy na napewno wzięłam ładowarkę do telefonu - odezwała się Violetta.
-Nawet jeżeli nie wzięłaś to ja wziąłem a przecież mamy to samo wejście więc problem z głowy - odparłem.
-Ciekawe czy Mel już wstała.
-Violu jest 4:05.
-A no tak. Mimo to wcale nie jestem zmęczona.

Gdy tylko wsiedliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca, Violetta zasnęła. Właśnie widzę jak wcale nie jest zmęczona. Chyba też spróbuję trochę się przespać. W końcu czeka nas kilka dobrych godzin lotu.

#Esmeralda

Z jednej strony nie cieszę się że muszę tu siedzieć z tymi dzieciakami ale z drugiej to świetna okazja żeby zrobić to na co tak długo czekałam. Na początku.miałam plan wypędzić stąd tą przeklętą rodzinę ale widzę że niestety się nie da. Dlatego zniszcze im życie i jeżeli ja nie mogę mieszkać w tym domu to oni także.

#Melanie

Rodzice wczoraj wyjechali. Już nie.mogę się doczekać kiedy wrócą. Ciocia Esmeralda ciągle tylko krzyczy na mnie i na Sofie. Nie pozwala nam wychodzić z pokoju. Mnie zamyka na klucz w moim pokoju a Sofie w sypialni rodziców. Mama i tata napewno nie byloliby zadowoleni gdyby o tym wiedzieli. Cicocia Fran obiecała że razem z Marco nas odwiedzą dzisiaj. Ale niestety dopiero ranek a oni przyjdą dopiero po południu. Mama i tata jutro w nocy wracają. Ale to jeszcze tak długo. Na zegarku który stoi u mnie na biurku jest 7:00. Ciocia otwiera dopiero o 8:00 moje drzwi. Słyszę jak Sofia płacze. Ale wiem że ciocia jej nie otworzy. Dopiero za godzinę. Tęsknię za rodzicami. Chcę żeby już wrócili.

********************************************
Hejka kochani!

Postanowiłam podzielić ostatni rozdział na dwie części:D Druga jutro. Viola i Leon wyjechali jak widać spokojnie jak narazie ale uwierzcie mi że to tylko cisza przed burzą. Jak myślicie co wydarzy się w drugiej części?

niedziela, 14 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 19 "Mile spędzony wieczór"

#Violetta

-Leon jesteś już gotowy? - krzyknęłam z góry zakładając jeszcze kolczyki.
-Kochanie jestem już gotowy od piętnastu minut. A dzieci to już zdążyły obejrzeć bajkę - odkrzyknął.
-Już idę! - zbiegłam na dół.
-No wreszcie - westchnął Leon - jedziemy?
-Jedziemy.

Po chwili byliśmy już nw drodze do Fran. Poznamy jej chłopaka Marco. Mam nadzieję że trafiła dobrze tym razem. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Mel zadzwoniła dzwonkiem i chwilę potem Fran cała ropromieniona otworzyła nam drzwi. Muszę powiedzieć że wyglądała ślicznie. Miała na sobie różaną sukienkę do kolan, a włosy ładnie zaczesane do tyłu.
-Cześć, wchodźcie - powiedziała uradowana.
Zaprowadziła nas do jadalni gdzie był już Marco. Przywitaliśmy się i usiedliśmy do stołu. Marco okazał się naprawdę miły. Świetnie mówi po hiszpańsku i widać że kocha Fran.

#Leon

Ten Marco to naprawdę fajny gość, kiedy dziewczyny podawały deser mieliśmy s Marco chwilę żeby pogadać.
-I jak ci się podoaba w Buenos Aires? - zagadnąłem.
-Jak narazie wszystko pięknie. Jutro idziemy z Fran na spacer może do was wpadniemy jeśli będziecie mieli czas.
-Byłoby świetnie ale już nad ranem wyjeżdżamy z Violettą do Włoch na weekend. Ale jak będziecie mieli ochotę możecie zajrzeć do Mel i Sofii. Napewno się ucieszą.
-O tak wasze córeczki są naprawdę urocze. Mam nadzieję że kiedyś z Fran też będziemy takie mieli. Fran coś opowiadała o tym że długo z tobą mieszkała.
-O tak ale to tylko po przyjacielsku. Miałem mały kryzys w związku i tak jakoś wyszło. Ale nie musisz się martwić. Jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi.
-Wiem to. Mam nadzieję że dobrze wypadnie wasz wyjazd z Violettą. Polecam pojechać do Rzymu. Przepiękne miasto - w tym momencie do jadalni weszła Francesca i Violetta niosąc desery.

Do domu wróciliśmy około 23:00. Dziewczynki były już tak zmęczone że poszły spać bez kąpieli. Około północy Violetta jeszcze nie spała tylko biegała od sypialni do łazienki.
-Leon czy ja napewno wszystko spakowałam?
-Tak. Chodź już spać bo wiesz że o 3 wstajemy. Zostały nam 3 godziny snu.
-Tak, tak tylko jeszcze wszystko sprawdzę.

********************************************
Cześć moi drodzy!
Do mnie wciąż nie może dotrzeć że to przedostatni rozdział. Mam świetne plany na ostatni. Obiecuje że będzie długi i napewno ciekawy. Niestety jutro rozdziału nie będzie bo będę potrzebowała więcej czasu na napisanie rozdziału. A więc pojawi się w środę, najpóźniej w czwartek.
W komentarzach możecie próbować zgadnąć co się wydarzy choć wątpię że ktoś zgadnie:))
Przypominam jeszcze że w komentarzach możecie pisać czy chcecie kontynuacje czy nową historię. Zdradzę że narazie wygrywa kontynuacja. Ale wystarczą dwa głosy żeby przebić:)
Ja się z wami żegnam
Pa pa :))

Sezon 3 Rozdział 18 "Weekend"

#Leon

-Wróciły moje księżniczki - powiedziałem widząc Violette i Mel które właśnie wróciły ze spaceru - jak było?
-Faajniee - wykrzyknęła Mel.
-Chcesz kawy Violu, bo właśnie zaparzyłem?
-Tak poproszę - odpowiedziała siadając.
-I co u Fran? - spytałem.
-Dobrze a nawet chyba lepiej. Zakochała się - odpowiedziała.
-Serio? W kim?
-Poznała go w Rzymie. Jest anglikem i ma na imię Marco. Ponoć to prawdziwa miłość.
-Kto wie, może za niedługo pójdziemy na wesele - zaśmiałem się.
-W sumie to całkiem możliwe - Viola też się zaśmiała.
-Wiesz kochanie, dawno nigdzie nie byliśmy sami i tak pomyślałem, czy pani Verdas ma ochotę spędzić romantyczny weekend ze swoim mężem we Włoszech? - wyciągnąłem z kieszeni dwa bilety.
-Co? Leon to, to by było świetne , dziękuję kochanie - wstała i pocalowałam mnie.
-Tak myślałem że ci się spodoba.
-Ale co z dziewczynkami?
-Nie martw się o to. Zostaną z ciocią już o tym z nią rozmawiałem - Violetta zrobiła dziwną minę.
-Myślisz że to dobry pomysł?
-Tak, a czemu nie.
-No skoro tak uważasz, z resztą to tylko trzy dni. Dziękuję kochanie jesteś wspaniały.

#Violetta

Po południu razem z dziewczynkami bawiliśmy się na kocu w salonie. Mel układała puzzle z Leonem a ja i Sofia budowałyśmy wieżę z klocków.
-Poddaje się - westchnęła nagle Mel - one wszystkie są takie same!
-Nieprawda skarbie. Musimy patrzeć na obrazek - tłumaczył jej Leon.
-Mamo one są za trudne.
-Ale przecież tata ci pomaga.
-Tata się nie zna na puzzlach!
-Ej mała, tata się bardzo dobrze zna na puzzlach - zaśmiał się Leon i zaczął ją łaskotać.
-Ałaa, nie proszę już nie chcę - śmiała się Mel. Leon przestał.
-I tak nigdy się nie uda - powiedziała. Po chwili coś runęło z wielkim hukiem. Co się po chwili okazało, była to wieża która stała za mną. Sofia śmiała się do rozpuku a my razem z nią.

-Violetto mogę cię na chwilę prosić? - dobiegł mnie głos Esmeraldy która stała na schodach.
-Mhm - wstałam i szybko poszłam na górę.
-Musicie się tak drzeć? Nic nie można robić w takim hałasie! A ciebie słyszę najbardziej - fuknęła na mnie.
-Dobrze będziemy ciszej.
-No mam nadzieję. I tylko spróbuj się poskarżyć Leonowi to inaczej porozmawiamy - posłała mi tylko groźne spojrzenie i poszła spowrotem do pokoju. 

-Violu telefon! - usłyszałam głos Leona.
Zbiegłam na dół i odebrałam.

-I kto dzwonił? - spytał Leon kiedy skończyłam rozmawiać.
-Fran. Zaprasza nas na kolację jutro wieczorem. Marco przyjeżdża.

****************************************
Hej, hej

Dzisiaj mam dla was krótki rozdział ale już powoli wprowadzający w to emocjonujące zakończenie które dla was szykuje. Przypominam jeszcze tym którzy nie wyrazili jeszcze swojej opini na temat czy wolą kontynuacje tego opowiadania czy nową historię, piszcie o tym w komentarzach. Większość zdecyduje.
Dodatkowo mam dla was jeszcze jedną informacje a właściwe pytanie. Zrobię chyba o tym jeszcze osobny post. Byłby ktoś zainteresowany konkursem na one shota z okazji walentynek? Odpowiedzi piszcie w komentarzach a ja się.z wami żegnam.
Pa pa

czwartek, 11 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 17 "To prawdziwa miłość"

#Leon

Podszedłem do niej i mocno się przytuliliśmy. Violetta rozpłakała się i mi też poleciało kilka łez. Pół nocy rozmawialiśmy. Oboje nie wiemy skąd wzięły się tabletki poronne. Wierzę Violi że ich nie brała. Około 4 nad ranem poszliśmy spać.

#Violetta

Bardzo się cieszę że Leon w końcu mi uwierzył. Umówiłam się na popołudnie z Fran. Razem z nią i z Mel pójdziemy na spacer. Leon zaopiekuje się Sofią w domu. Mówił że ma coś do zrobienia do pracy. Dochodzi 12:00. Za dwie godzinki wychodzę.
-O panienka wstała jak widzę - w kuchni pojawiła się Esmeralda. Zignorowałam te słowa i zabrałam się za wyciskanie soku z pomarańczy - oo nawet nie raczysz mi odpowiedzieć? Jasne. Aż tak wczoraj miałaś ciężko przy kolacji? W końcu to jednak goście w twoim domu - no teraz przesadziła.
-Goście w moim domu to prawda ale nie moi goście - odpowiedziałam jej sucho.
-Oh widzę że hormony buzują. Ah nie przepraszam tak jest tylko u kobiet w ciąży - zaśmiała się triumfalnie i wyszła.
Zrobiła to specjalnie. Żeby było mi przykro. Ale tym razem punkt dla niej. Udało jej się doprowadzić mnie do łez.

-Mamo no co ty tam tak długo robisz? Chodź bo ciocia Fran nam ucieknie - wołała za mną Mel uwieszając się na klamce od drzwi.
-Melka co ci mówiłem o bujaniu się na drzwiach? - powiedział Leon.
-Ale mi się tak strasznie nudzi -jęknęła -Mamoo szybciej!
-Już idę - krzyknęłam z salonu.
-A tato ile trwa już? - spytała Leona a on się zaśmiał.
-U mamy dwie godziny - odpowiedział jej ze śmiechem. A ona westchnęła żałośnie.
-No już jestem - powiedziałam zakładając na siebie płaszczyk.
-Mamo gorąco tutaj.
-To poczekaj na mnie przed bramą ale nie wychodź na ulicę - powiedziałam a ona jak szybko wybiegła z domu.
-Pa kochanie - Leon podszedł do mnie i pocałowałnw policzek.
-Pa pa - pomachałam mu zamykając za sobą drzwi.

-Mamo? - spytała Melka kiedy szłyśmy przez park.
-Co skarbie?
-Jaki ty cukier wsypujesz zawsze do herbaty? Taki w kostkach? - spojrzała na minie.
-Nie, ja wolę taki sypki wiesz. A czemu pytasz?
-Bo.. - nie dokńczyła bo obie zauważyłyśmy Fran machającą do nas i idącą w naszą stronę.
-Hej moje księżniczki! - przywitała się z nami.
-Cześć Fran! - wykrzyknęła Mel - pobawimy się na placu zabaw, proszę?
-Oczywiście - odpowiedziała jej.

Po półgodzinnej zabawie na placu zabaw razem z Fran usiadłyśmy na ławkę.
-Jak się czujesz Violu? Bardzo mi przykro - powiedziała.
-Jakoś trzeba się trzymać - uśmiechnęłam się blado - A jak u ciebie? Widzę że jakoś nienaturalnie tryskasz radością.
-Aa nic - odpowiedziała ze skrywanym uśmiechem.
-No gadaj - uderzyła ją lekko łokcia.
-Bo ja... Poznałam kogoś.
-Kogo? Gdzie?
-Jak byłam w Rzymie spotkałam chłopaka ma na imię Marco i jest w naszym wieku. Z pochodzenia anglik. Świetnie się dogadujemy i.. I od niedawna jesteśmy parą - mówiła z takim podnieceniem a mi przypomniało się moje pierwsze spotkanie z Leonem. - Wiesz Viola, czuje że to prawdziwa miłość.
*********************************************
Cześć kochani!
Jak wam się rozdział podobał?
Koniecznie pamiętajcie o napisaniu w komentarzu co chcecie po trzecim sezonie. Kontynuacje opowiadania czy nową historię.
Do zobaczenia:)

Rozdział?

Rozdział dzisiaj pojawi się ale niestety późno. Tak jak ostatnio około 23:00 :))

I mam do was jeszcze jedną sprawę. Starsi czytelnicy bloga wiedzą ze u mnie sezony kończą się na 20 rozdziale. Tym razem decyzja należy do was. Chcecie abym dalej pisała to opowiadanie czy może wolelibyście zobaczyć inne opowiadanie? Piszcie w komentarzach. Macie czas do następnego czwartku. Czyli 18.02.2016. Możecie pisać pod tym postem jak i pod rozdziałami. Będę wam jeszcze o tym przypominać po każdym rozdziałem.

Do zobaczenia:)

wtorek, 9 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 16 "Kolacja"

#Leon

Skierowałem się do drzwi. Violetta wyszła z kuchni i spojrzała na mnie. Nie spodziewamy się gości. Otworzyłem drzwi.
-O dzień dobry Leonie - za drzwiami ujrzałem przyjaciółkę mojej cioci a za nią stała Caroline. Stanąłem jak wryty i nic nie mogłem wykrztusić. Za moimi plecami pojawiła się ciocia.
-Oh witam mojej drogie proszę wejdźcie - wykrzyknęła z radością a ja odsunąłem się od drzwi. Violetta patrzyła to na drzwi to na mnie. Jej wzrok był smutny ale i zdumiony. Pokręciła głową w moim kierunku i ze łzami w oczach pobiegła na górę.
-Hej Leon - patrzyłem za Violettą aż tu nagle przede mną pojawiła się Caroline.
-Cześć - odpowiedziałem szybko. Ciocia zaprosiła ich do jadalni a ze mną poszła do kuchni. Okazało się że to ona je zaprosiła. Stwierdziła że skoro nie mogłem iść to kolacja przyjdzie do mnie.
-A teraz Leon bardzo cię proszę idź po swoją żonę i powiedz żeby odgrzała jedzenie. Wszystko jest w lodówce na dolnej półce. Ja idę zająć się gośćmi - powiedziała wyniośle i poszła do jadalni.
Udałem się na górę. Wszedłem do sypialni, na łóżku siedziała Violetta ale tyłem do drzwi.
-Violu - zacząłem.
-Nic nie mów. W ogóle już się nie odzywaj - powiedziała przez łzy.
-Kochanie to nie ja je zaprosiłem - tłumaczyłem.
-Leon - wstała gwałtownie i podeszła do mnie - nic mnie to nie obchodzi kto je zaprosił.
-A co cię tak naprawdę obchodzi? Widzę że od dwóch tygodni masz wszystko w nosie. Mel, mnie, całe nasze życie - powiedziałem.
-Bo może nie potrafie zaakceptować faktu że poroniłam! Dlaczego jesteś taki nieczuły? Nie interesuje cię to co się stało. Nic, kompletne zero! - krzyknęła. Teraz to przegięła.
-Ja się nie interesuje? Próbuje z tobą porozmawiać to mnie unikasz. Teraz się przejmujesz tym że straciliśmy dziecko? Może trzeba było myśleć zanim wzięłaś tabletki poronne!
-Nie wzięłam ich! Nie zabiłabym własnego dziecka! Nie wierzę w ogóle że to mówisz.
W tek samej chwili do pokoju weszła ciocia Esmeralda.
-Możecie mi powiedzieć co tu się dzieje? - miała złą minę. Nie jest najwidoczniej zadowolana że jeszcze nie wróciłem na dół.
-Idź Leon ja porozmawiam z Violettą - powiedziała a ja wyszedłem.

#Violetta

-Jak ty w ogóle wyglądasz? - fuknęła i pokazała ręka na moje ubranie - Natychmiast na dół i masz podgrzać jedzenie które przygotowałam.
-Nie zamierzam spędzać z wami kolacji - odpowiedziałam stanowczo.
-Nie wyraziłam się dość jasno? Za minutę widzę cię na dole inaczej w inny sposób sobie porozmawiamy - już chciała wyjść ale zwróciła się jeszcze do mnie.
-Aha i popraw trochę makijaż. Klauny nie są w modzie.

Przez cały wieczór czułam się jak kelnerka. Co chwila podawałam potrawy a gdy tylko próbowałam usiąść Esmeralda najpierw piorunowała mnie wzrokiem a następnie robiła słodką no minkę i mówiła że mam coś przynieść. Leon przez całą kolacje siedział i dłubał w swoim talerzu. Nie odzywał się choć czasami Esmeralda lub Caroline go o coś pytały. Mel poszła spać. Nie wiedziała co to za kobiety i pewnie bała się zapytać. Po całej kolacji około 23 wreszcie wyszły. Zostało mi jeszcze sprzątanie.

#Leon

Nie miałem zamiaru czekać na Violette aż skończy zmywać naczynia. Pewnie i tak nie chce mnie widzieć. Postanowiłem jednak zejść na chwilę na dół. Zszedłem więc po schodach. W kuchni nie było Violetty. Po chwili jednak znalazłem ją w salonie. Spała na sofie. Postanowiłem ją przenieść do sypialni bo wiem z doświadczenia że to nie jest wygodne miejsce. Delikatnie umiosłem ją i zaniosłem na górę. Kiedy chciałem położyć ją na łóżko przebudziła się.
-Leon? - postawiłem ją
-Chciałem przenieść cię tutaj bo tak jest strasznie niewygodnie. Ja tam pójdę - chwyciłem koc który leżał na szafce i skierowałem się do drzwi.
-Leon nie. Zostań proszę. Potrzebuje cię.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 15 "Stanowcze nie"

#Leon

Wczoraj spałem w salonie. Co prawda Violetta nie wygoniła mnie z łóżka ale.. A w sumie nie wiem czemu się tam położyłem. Nie odzywamy się do siebie prawie wcale. Nie potrafię, Violetta też nie potrafi. Dzisiaj ta kolacja. Nie chcę na nią iść ale nie potrafię też odmówić cioci. Chociaż powinienem poinformować o tym Violette.
-Violu wychodzę dzisiaj - powiedziałem powoli.
-Aha - jej twarz posmutniała.
-Wcale nie chcę ale to ciocia poprosiła mnie. Idziemy na kolację z jej przyjaciółką - wytłumaczyłem.
-A ty za każdym razem musisz jej słuchać - odparła i poszła do kuchni.
-To wcale nie tak..
-Nie? A jak? Idziesz na spotkanie z jakąś dziewczyną akurat teraz. Teraz kiedy najbardziej cię potrzebujemy. Ja, ja cię potrzebuje Leon - krzyknęła.
-Violu przecież
-Przykro mi ale Sofia płacze i muszę do niej iść - to mówiąc ruszyła prawie biegiem na górę.
Nie wiem co mam robić. Ale chyba najlepszym wyjściem będzie powiedzieć cioci oraz tej kolacji stanowcze nie.

-Leon jak dobrze że cię widzę, otóż Caroline..
-Ciociu przykro mi ale nie pójdę z ciocią na tą kolacje - przerwałem jej. Zrobiła oburzoną minę.
-Ale jak to już wszystko ustalone - krzyknęła z wyrzutem.
-Następnym razem. Dzisiaj nie mogę - powiedziałem spokojnie i odszedłem tym samym kończąc rozmowę.

Wieczorem bawiłem się z Mel w salonie.
-Tato? - spytała Mel.
-Słucham kochanie.
-Mama wrzuca kostki cukru do herbaty? - powiedziała. Dziwne pytanie.
-Mama chyba woli zwykły sypki cukier wiesz. A dlaczego pytasz? - miała dziwny a zarazem zaciekawiony wyraz twarzy.
-Bo..- nie dokończyła bo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Pójdę sprawdzić kto to.

*******************************************
Hej hej:*
Rozdział bardzo króciutki ale nie miałam dzisiaj dużo czasu. Jutro rozdział pojawi się albo około 15 albo między godziną 20 a 23 bo mam dodatkowe zajęcia po południu. Jak myślicie kto zadzwonił do drzwi? Piszcie w kometarzach:)
A ja się z wami żegnam i pa pa:*

niedziela, 7 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 14 "Dziwny cukier w kostkach"

#Leon

Rano Violetta wróciła ze szpitala. Nie wiedzieliśmy jak wytłumaczyć Melanie to co zaszło ale sama się domyśliła po tym jak zobaczyła Violette z płaskim brzuchem a dziecka brak. Do końca dnia się nie odzywała. Podobnie jak Violetta. Chyba zapowiadają się ciche dni. Ciocia wygląda natomiast na zadowoloną. Ale może mi się tylko tak wydaje. Napewno mi się wydaje.

Następnego dnia po południu kiedy Violetta zmywała naczynia po obiedzie zagadnąłem.
-Violu, możemy porozmawiać?
-Może kiedyś indziej Leon - odparła i wytarła ręce w ręcznik kuchenny.
-Violetto ile jeszcze będziemy siebie unikać.
-My się nie unikamy. A przynajmniej ja cię nie unikam - oparła ręce o blat.
-To dlaczego odkąd trafiłaś do szpitala w ogóle ze sobą nie rozmawiamy? Prawie nie odzywaliśmy się przez tydzień. Chcę wreszcie z tobą porozmawiać - podszedłem do niej i chwyciłem za ręce - Violu proszę.
-Nie Leon - uwolniła się z mojego uścisku i poszła na górę.

#Violetta

Weszłam na górę i zamknęłam się w łazience. Nie potrafię porozmawiać z Leonem. Pewnie chce rozmawiać o tabletkach poronnych. Nie wzięłam ich. Przysięgam że nie wiem skąd się we mnie wzięły. Od wczoraj nie potrafię się odnaleźć w tym domu. Jakbym była tu pierwszy raz. Wszystko jest mi obce. Nawet Leon i Mel. Dotknęłam swojego brzucha który powinien być o wiele większy. Z oczy popłynęły mi łzy. Nie mogłambym zabić własnego dziecka. Ale jednak to zrobiłam. Nie wiem jak ale zrobiłam. Sięgnęłam do szafki nad umywalką i wyciągnęłam fiolke ze środkami nasennymi.
-Mogłabym być tam gdzie mój maluszek - szepnęłam. Jednak po chwili odłożyłam fiolke na miejsce.
Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
-Violu, wiem że tam jesteś - to Leon - Zdaję sobie sprawę że nie masz siły na rozmowę, ja też nie mam. Ale nie mogę znieść myśli że oddalamy się od siebie. Chciałbym cię przytulić i obiecać że wszystko będzie w porządku. Kocham cię bez względu na wszystko Violetto. I nie potrafię funkcjonować w taki sposób - nie odezwałam się. Płakałam cały czas. Wiem że Leon cierpi tak samo jak ja. Ale nie potrafię mu spojrzeć w oczy.

#Esmeralda

-Leon jutro wieczorem powtórzymy poprzednią kolację. Tak świetnie bawiłeś się z Caroline więc postanowiłyśmy razem z moją przyjaciółką spotkać się znowu - powiedziałam.
-Ciociu przepraszam ale chyba nie jestem w nastroju na takie imprezy - odpowiedział. Nie dam mu za wygraną.
-Ależ Leon wszystko już przygotowane. Jutro gpdzina 19. Masz być gotowy - powiedziałam i poszłam do swojej sypialni. To jest idealny moment żeby rozwalić to małżeństwo. Leon jest przygnębiony, Caroline go pocieszy i w końcu zostaną parą. A Violetta niech wyprowadza się czym prędzej z tego domu.  Kiedy Leon zamieszka z Caroline ja przejme ten dom. Muszę się tylko pozbyć tych dzieci.

#Melanie

Nie wiem dlaczego ale nie będę miała braciszka. Musiało stać się coś bardzo smutnego. Mama i tata nie odzywali się do siebie przez cały obiad. I żadne z nich nie przyszło mi przeczytać bajki. Nie lubię cioci Esmeraldy. Widziałam kiedyś jak wsypywała mamie do herbaty cukier w kostkach. Ale te kostki wyglądały inaczej niż zwykle. Mama nie pije takiego cukru i napewno byłaby zła jakby wiedziała że to nie jest to z czym zawsze pije herbatę. Ale nie powiem tego mamie ani tacie bo i tak już są smutni. Nie chcę żeby byli jeszcze bardziej.

Powtórka z rozrywki

Kochani rozdział podobnie jak wczoraj pojawi się około godziny 23. Miałam dzisiaj niespodziewany wyjazd i nie zdążyłam go napisać. Czyli wszystkie wampirki które chcą przeczytać rozdział jeszcze dziś, bądźcie tu o 23:00 a wszystkich pozostałych serdecznie zapraszam następnego dnia:))

sobota, 6 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 13 "To nie ona"

#Francesca

Jestem teraz w szpitalu w którym leży Violetta. Kazałam Leonowi jechać do domu chociaż na chwilę bo po dwóch nocach spędzonych w szpitalu, wyglądał strasznie. Zapytałam lekarza gdzie znajduje się Violetta a on wskazał mi odpowiednią sale. Już z daleka widać było że niedawno płakała. Oczy miała sine ni czerwone od płaczu, a może nawet od nie spania.
-Hej Violu - powiedziałam siadając obok - Leon pojechał na trochę do domu ale niedługo wróci. Przyniosłam ci sok marchewkowy i trochę ciastek zbożowych - położyłam wszystko na szafce obok łóżka. 

-Dziękuję Fran - powiedziała cicho.

-To drobiazg. Chcesz pogadać o.. o tym co się stało? - na te słowa Violetta się rozpłakała. Jednak po chwili opowiedziała mi wszystko. 

Po wyjściu ze szpitala pojechałam czym prędzej do Leona. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi ta sama kobieta która jeszcze niedawno mnie wyrzuciła mnie z tego domu. 

-To znowu pani - powiedziała.

-Dzień dobry chciałabym porozmawiać z Leonem.

-Z Leonem? Po co on pani? 

-Cześć Fran, wejdź - za jej plecami pojawił się Leon. Zmierzyła mnie wzrokiem i odeszła od drzwi. Razem z Leonem poszliśmy do kuchni.

-Leon, może to wasza prywatna sprawa ale chciałam zapytać o...

-O tabletki? Nie wiem dlaczego Violetta je wzięła. Zabiła nimi nasze dziecko - zaczął płakać. 

-Leon czy ty się słyszysz? Violetta nigdy nie wzięłaby umyślnie takich tabletek. Chcieliście tego dziecka oboje.

-Fran, jak chcesz to inaczej wytłumaczyć? 

-Nie wiem ale.. To napewno nie ona.

#Esmeralda

Mój plan zadziałał. Wszystko poszło po mojej myśli. Pora na kolejny.

*****************************************
Wiem że rozdział krótki ale następny będzie długi i ciekawy. Wszystko mam już zaplanowane:)

Notka na temat rozdziału

Rozdział się pojawi dzisiaj ale dosyć późno więc wampirki które będą czekać zapraszam serdecznie około 23:)

piątek, 5 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 12 "Ciężkie przeżycie i następna tajemnica"

#Leon
Czas mija nieubłaganie a ja nadal siedzę w tym szpitalu i czekam aż wreszcie ktoś raczy mi powiedzieć co z Violettą.  Nie wiem co z nią, nie wiem co z dzieckiem, jestem całkowicie niepoinformowany!
-Pan Verdas? - usłyszałem nad swoją głową.
-Tak to ja - zerwałem się na równe nogi - pan jest lekarzem prowadzącym mojej żony? - spytałem z nadzieją.
- Owszem
-Coś wiadomo? Proszę mi powiedzieć co Violettą - chyba chciał coś jeszcze powiedzieć ale mu przeszkodziłem.
-Zapraszam pana do mojego gabinetu.

Weszedłem za nim do jakiegoś białego pokoju. Pielęgniarka akurat wlewała kawę do filiżanki. Skinęłam głową w moim kierunku a ja usiadłem.
-Panie doktorze co się dzieje?
-Panie Verdas spokojnie zaraz wszystko panu wyjaśnię. Otóż, bardzo mi przykro ale pańska żona poroniła. Stało się to na skutek zażytych tabletek poronnych. Niestety pani Violetta będzie musiała pozostać jeszcze kilka dni u nas ponieważ substancje w tabletkach bardzo jej zaszkodziły. Musiała być pewnie na nie uczulona - lekarz mówił a ja siedziałem jak wryty.
- Ale co z dzieckiem? - spytałem oszołomiony. Nawet nie wiem do końca co przed chwilą powiedział.
-Proszę pana, powiedziałem przed chwilą że pani Violetta straciła dziecko w wyniku zażytych tabletek poronnych. Panie Verdas. Wszystko dobrze? - powiedział lekarz a do mnie dotarło że naszego dziecka już nie ma.
-Nniee - wyjąkałem. Wstałem i prawie biegiem opuściłem gabinet. Tabletki? Dziecko. Nie ma go. Violetta. Tabletki. Poronne.

Pół godziny temu wyszedłem ze szpitala. Szedłem przed siebie nie myśląc o niczym. Znalazłem się w parku. Usiadłem na ławce, zacząłem płakać.
-Leon? - usłyszałem czyjś głos.
-Caroline. Cześć miło cię widzieć - odparłem widząc blondynkę którą spotkałem na kolacji z moją ciocią.
-Coś się stało? Nie wyglądasz dobrze - odparła spadając obok mnie.
-Violetta poroniła - ledwo mi to przeszło przez gardło.
-I dlatego teraz tu siedzisz? Zamiast być przy niej? - spojrzała na mnie a ja stwierdziłem że ma racje.
-Chyba tak - wstałem i ruszyłem w kierunku szpitala. Po chwili się odwróciłem - dzięki - powiedziałem do niej.

Wróciłem do szpitala. Lekarz powiedział mi że mogę ją zobaczyć. Wszedłem do sali i zobaczyłem ją. Leżała a z jej oczu płynęły łzy. Usiadłem obok niej ale nic nie powiedziałem. Nie spojrzała na mnie. W głowie brzmiało mi tylko jedno słowo. Tabletki. Nie rozumiem. Jak mogła je wziąć. Zabiła nasze dziecko a teraz płacze. Wszystko jest mocno pokręcone. Wygląda jakby sama była zaskoczona. Może powinienem być zły ale nie jestem. To chyba za dużo emocji naraz. Czuję tylko pustkę i rozpacz. Chwyciłem ją za rękę. Ścisnęła ją lekko ale nadal patrzyła w górę i płakała. A ja z nią. Szpital zawsze był dla mnie miejscem szczęśliwym. Tu urodziły nam się dwie córki. Od teraz, go nienawidzę.

czwartek, 4 lutego 2016

Taki spóźniony rok bloga

Moi kochani

Jestem jakaś spóźniona. Dopiero teraz zauważyłam że 1 stycznia minął rok odkąd prowadzę tego bloga. To po prostu niewiarygodne jak mogłam to przeoczyć.
Ale do rzeczy.
Kochani bardzo wam dziękuję za ten wspaniały rok. Wyświetlenia mnie naprawdę zaskakują. Dobiliście ponad 16 tyś wyświetleń i napisaliście 223 komentarze. Dziękuję że jesteście ze mną i czytacie wszystko co tu piszę. Dziękuję zarówno tym którzy byli jak i tym którzy dopiero co przybyli. Mam nadzieję że za rok będę punktulna:D Z okazji roku bloga napiszę dla was one-schota. Pojawi się niedługo. Jeszcze raz bardzo DZIĘKUJĘ !!!

Do zobaczenia kochani

PS. Rozdział 12 pojawi się jutro. Myślę że w sobotę i w niedzielę też będą:)

wtorek, 2 lutego 2016

Sezon 3 Rozdział 11 "Plan B"

#Esmeralda

Słyszałam wczoraj całą rozmowę Leona, Violetty i Mel. Ta mała gówniara musiała pożalić się mamusi. Ma szczęście że nie powiedziała od kogo to wie. Miałam nadzieję że może ucieknie z domu i już nigdy jej nie zobaczymy. Niestety - tak się nie stało. Mam dosyć tej przeklętej rodzinki. I tego wiecznego jazgotu w tym domu. Skoro pierwszy plan się nie powiódł czas na drugi. Mam nadzieję że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli.

#Leon

-Kochanie co ty robisz? - spytała Viola wchodząc do domu. Była u Camili.
-No co? Ciateczka piekę. Mel mnie poprosiła - odpowiedziałem lekko. Omiotła wzrokiem całą kuchnie i zatrzymała wzrok na mnie.
-Będziesz je piekł na twarzy? Bo masz cały policzek od ciasta - zaśmiała się.
-Naprawdę? - dotknąłem policzka i poczułem coś lepkiego.
-I Leon? Jeszcze jedno - podeszła do mnie i chwyciła mąkę z blatu - te ciasteczka to ci chyba nie wyjdą.
-Dlaczego? Jestem świetnym kucharzem - wypiąłem pierś a ona znowu się zaśmiała.
-Mój drogi nie wątpię że z ciebie dobry kucharz, ale cukiernik niestety żaden. Z mąki ziemniaczanej nie zrobisz ciastek. Ciastka piecze się z mąki pszennej - powiedziała.
-Co jak co ale ciastka robię pierwszy raz. Było napisane mąka to skąd miałem wiedzieć że nie ziemniaczana. Wziąłem pierwszą z brzegu. Skarbie to trzeba pisać jaka konkretnie mąka bo kogoś można wprowadzić w błąd i - przerwała mi moje wywody pocałunkiem.
-No dobrze już dobrze kochanie. W takim razie dopisz że pszenna a nie ziemniaczana - uśmiechnęła się a ja wziąłem długopis i starannie dopisałem obok słowa mąka - "pszenna". Oboje się zaśmialiśmy.
-Tato kiedy ciasteczka? - w kuchni pojawiła się Mel.
-Melka niestety tatusiowi nie udało się zrobić castek - odpowiedziała jej Violetta.
-Mhh. Tato następnym razem czytaj uważnie przepis to na pewno ci się uda - powiedziała poważnie Mel i ruszyła na powrót do salonu. Razem z Violettą posprzątaliśmy a potem musiałem wyjechać na chwilę do rodziców. Jakieś służbowe sprawy taty.

#Violetta

Leon wyjechał a ja postanowiłam zaparzyć sobie herbatę. Zawołałam Esmeraldę.
-Violetto ty nie powinnaś się teraz przemęczać. Usiądź ja zrobię nam herbaty - zaproponowała. Zgodziłam się. Esmeralda ma dziś dobry chumor.
Po chwili dostałam swoją herbatę. Przez chwilę wydawało mi się że ma jakiś dziwny smak ale to pewnie przez ciąże smaki mi się już mieszają.
Spędziłyśmy z Esmeraldą bardzo miłe popołudnie. Aż dziwne. Pod wieczór wrócił Leon. Położyliśmy spać nasze dwie córki a potem sami wtuliliśmy się w ciepłą kołdrę.

#Esmeralda

To nie będzie dobra noc dla Violetty i Leona. Daje głowę że za około 2 godziny będą w drodze do szpitala. Po tym jak dosypałam tabletki poronne Violettcie do herbaty napewno nie będzie to dla nich przespana noc.

#Leon

Obudził mnie jęk Violi.
-Kochanie co jest? - spytałem a ona pokazała mi rękę całą we krwi. Po chwili zobaczyłem że pościel również jest czerwona. Ale to nie ręka krwawiła.
-Leon, musimy jechać do szpitala.