~~~~~Violetta~~~~~
Dzwonek do drzwi. Otworzyłam a za nimi stał Oliver. Nie spodziewałam się go. Wszedł do środka a ja zaproponowałam mu coś do picia. Rozmawialiśmy chwilę nie schodząc na temat mamy. Staram się o niej nie myśleć. W ogóle o niczym ostatnio nie myślę.
-Violu, niedługo Wigilia. Mam nadzieję ,że spędzisz ją ze mną i resztą rodziny - powiedział nagle Oliver wyrywając mnie z rozmyśleń. Wigilia? O czym on mówi?
-Wiesz, chyba wolę nie - pokręciłam głową - Nie czuję się dobrze w towarzystwie mojej rodziny.
-Ja to rozumiem Violu ale nie powinnaś tego dnia być sama - nalegał.
-Dziękuję ale naprawdę nie chcę.
-A jak z Leonem? - zadał to okropne pytanie.
-Jak zwykle. Nijak. Wybacz ale nie chcę tym rozmawiać.
Oliver siedział jeszcze trochę a potem wyszedł. Kiedy na zegarku pojawiła się 21:00 i byłam pewna ,że to koniec gości na dziś, wyciągnęłam butelkę wina i usiadłam w salonie na sofie. Wypiłam pierwszy kieliszek. Chciałam nalać sobie drugi ale usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wyprostowałam się przerażona. Szybko spojrzałam na butelkę stojącą na stoliku i chciałam ją schować ale nie zdążyłam bo nagle w salonie pojawiła się Francesca.Spojrzła na mnie a potem przeniosła wzrok na butelkę.
-Violetta - powiedziała z wyrzutem - Myślałam ,że już nie pijesz.
-Fran przestań mi teraz robić wyrzuty.
-Marnujesz sobie życie.
-Ale to moje życie.
Pokręciła głową z rezygnacją.
-Dobrze, nie przyszłam sie kłócić. Chcę z tobą porozmawiać i coś ci zaproponować.
-Więc słucham.
-Kontaktowałam się z Oliverem i wiem ,że nie chcesz spędzić Wigili z twoją rodziną. Rozumiem. W takim razie ja chcę żebyś spędziła ją ze mną - powiedziała szybko.
Zawsze wykłada kawę na ławę.
-Fran naprawdę ci dziękuję ale - zaczęłam.
-Nie ma żadnego ale - przerwała mi.
-Spędzę tę święta sama. Nie chcę się narzucać. Naprawdę i nie zmienię zdania. Dziękuję ci za propozycję - powiedziałam stanowczo.
-Violu przemyśl to jeszcze.
-Wybacz - uśmiechnęłam się blado.
-No dobrze ale gdybyś zmieniła zdanie to wiesz gdzie mnie szukać. A teraz lecę ale wpadnę jutro z Mel, pa - pokiwała mi i już jej nie było.
W następnym rozdziale...
-Dobrze się zastanów Leon...
-Mamo, myślałem ,że będziesz mnie wspierać...
-Ja cię zawsze wspieram. Pp prostu tym razem się z tobą nie zgadzam...
20 września, godzina 16:00
********************************************************************************
Hej kochani!
Przepraszam was za to opóźnienie :(
Coś mi wypadło. Następny rozdział pojutrze ale jutro kolejny rozdzialik połówkowy :)
Więc do jutra kochani :)
Maddy :)
OdpowiedzUsuńNo żesz kurde;*wybacz, ale kom znajduje się niżej 💟💟
UsuńBomba!! :**
Vicky :)
OdpowiedzUsuńPati :)
OdpowiedzUsuńOj pojutrze będzie się działo. Mama Leona chyba nie jest za jego związkiem z Lu. Tak bynajmniej wnioskuje. Może to nie o to chodzi? To takie domysły z mojej strony 😁
OdpowiedzUsuńVioletta nie chce spędzić świąt ani z Fran ani z rodziną. Co do tego drugiego to się nie dziwię.
Cudowny.
Czekam na next i rozdział połówkowy;**
Buziaczki 😗😗
Maddy
Cudowny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia Blanco.
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńCo Leon chce odwalić?!
W pierwszym momencie to przyszły mi na myśl oświadczyny, ale to chyba za szybko XD
Mam nadzieję, że użyje mózgu i nic nie odwali :/
A Violetta nadal pije...
Ehh...
Czekam na nexta <3
Wspaniały❤
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że mamie Leona nie chodzi o Lu. Myślę, że Leon wpadł na jakiś szalony pomysł odebrania Violettcie praw do dziecka. swoją drogą coraz goerzj z nią, ale ja i tak w nią wierzę. Może musi sięgnąć dna by się odbić. Chyba jestem na etapie wykreślenia Leona z życia Violi. Życzę mu chwilowo szczęścia z LU. Zobaczymy co mnie natchnie wraz z rozwojem sytuacji.
OdpowiedzUsuń