~~~~~Leon~~~~~
Wstałem dzisiaj o wiele szybciej niż zazwyczaj. Ale to w sumie dobrze bo mogłem w spokoju przygotować się do pracy. Ubrałem się, umyłem zęby i zajrzałem do lodówki z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Jej wnętrze świeciło pustkami. Będę musiał po pracy skoczyć na szybkie zakupy ponieważ to właśnie dzisiaj umówiłem się z Ludmiłą. Wyciągnąłem dwa jajka i zrobiłem jajecznicę. Zdążyłem zjeść i umyć naczynia kiedy ktoś zapukał delikatnie do drzwi. Wiedziałem ,że to Fran. Nigdy nie używa dzwonka w obawie ,że obudzi Mel.
-Cześć Fran - przywitałem się kiedy weszła do środka.
-No hej Leon, tak wcześnie już na nogach? Zawsze o tej porze dopiero wstajesz.
-Tak jakoś szybciej się dziś obudziłem - wzruszyłem ramionami wieszając jej płaszcz na wieszak - Przynajmniej wypijemy razem kawę.
Weszła do kuchni i postawiła na blacie swoje tobołki z przeróżnymi rzeczami ,które zawsze ze sobą zabierała.
-To ja zrobię, a Mel śpi? - spytała.
-Chyba tak.
-Dobra to siadaj a ja zrobię kawę - poleciła i zaczęła się krzątać po kuchni.
Kilka minut później postawiła przede mną kubek.
-Jakie plany na dziś? - zapytała upijając łyk ze swojego kubka.
-Praca, potem zakupy i - chwilę się wahałem czy powiedzieć jej o spotkaniu z Ludmiłą - zaprosiłem na kolację koleżankę.
-Koleżankę? - rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie.
-Ludmiła, kiedyś ci o niej wspominałem.
-Tak, tak. Ludmiła, stara znajoma - przytaknęła Fran nadal patrząc na mnie dziwnie - A co musisz kupić? Ja chętnie pojadę do sklepu, zabiorę Melke to się przewietrzy - dodała.
-Sam nie wiem jeszcze nie zrobiłem listy.
-No to się zastanów czego potrzebujesz a ja pojadę i zrobię te zakupy.
-Fran ale nie musisz - chciałem zaprotestować ale na nic się to zdało bo Włoszka uciszyła mnie gestem dłoni.
-Leon, to dla mnie czysta przyjemność. Od razu uzupełnię swoje zapasy - uśmiechnęła się.
-Cześć Fran - przywitałem się kiedy weszła do środka.
-No hej Leon, tak wcześnie już na nogach? Zawsze o tej porze dopiero wstajesz.
-Tak jakoś szybciej się dziś obudziłem - wzruszyłem ramionami wieszając jej płaszcz na wieszak - Przynajmniej wypijemy razem kawę.
Weszła do kuchni i postawiła na blacie swoje tobołki z przeróżnymi rzeczami ,które zawsze ze sobą zabierała.
-To ja zrobię, a Mel śpi? - spytała.
-Chyba tak.
-Dobra to siadaj a ja zrobię kawę - poleciła i zaczęła się krzątać po kuchni.
Kilka minut później postawiła przede mną kubek.
-Jakie plany na dziś? - zapytała upijając łyk ze swojego kubka.
-Praca, potem zakupy i - chwilę się wahałem czy powiedzieć jej o spotkaniu z Ludmiłą - zaprosiłem na kolację koleżankę.
-Koleżankę? - rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie.
-Ludmiła, kiedyś ci o niej wspominałem.
-Tak, tak. Ludmiła, stara znajoma - przytaknęła Fran nadal patrząc na mnie dziwnie - A co musisz kupić? Ja chętnie pojadę do sklepu, zabiorę Melke to się przewietrzy - dodała.
-Sam nie wiem jeszcze nie zrobiłem listy.
-No to się zastanów czego potrzebujesz a ja pojadę i zrobię te zakupy.
-Fran ale nie musisz - chciałem zaprotestować ale na nic się to zdało bo Włoszka uciszyła mnie gestem dłoni.
-Leon, to dla mnie czysta przyjemność. Od razu uzupełnię swoje zapasy - uśmiechnęła się.
Te kilka godzin w pracy zdawały się trwać w nieskończoność. Prawdą jest ,że kiedy się na coś czeka to czas płynie wolniej. W końcu nadszedł upragniony moment zakończenia pracy. Szczęście mi sprzyjało bo miałem spokojną drogę bez korków. W domu czekała na mnie Francesca. Siedziała akurat na sofie w salonie i czytała jakąś gazetę.
-Jak w pracy? - spytała wstając i kierując się do kuchni.
-Dużo roboty - westchnąłem zdejmując z siebie koszulę.
Poszedłem do łazienki. Umyłem ręce i założyłem wygodny T-shirt który leżał na pralce. Kiedy wróciłem do kuchni, czekał już na mnie kubek pysznej kawy.
-Dobra wypiję szybko z tobą i uciekam bo pewnie chcesz się przygotować do wizyty gościa - usiadła na swoim stałym miejscu naprzeciw mnie.
-Mel śpi? - próbowałem zepchnąć rozmowę na inny tor.
-Tak ale pewnie niedługo wstanie bo już trochę śpi - odpowiedziała - Leon, zapytam cię wprot bo wiesz ,że nie lubię podchodów.
-No słucham cię.
-To randka? - spytała patrząc na mnie z powagą - Wiesz. Czy ta dzisiejsza kolacja, to randka.
-Ludmiła to tylko moja stara koleżanka z liceum.
-Ale czy to nadal jest tylko koleżanka? Czujesz coś do niej?
-Nie wiem, ja - zacząłem się trochę gubić w tym co mówię - No nie wiem. Ale Fran do czego zmierzasz?
-Do niczego. Tak pytam tylko czy planujesz zafundować Mel nową mamę - powiedziała nieco wyzywająco ale wiem ,że nie miała niczego złego na myśli.
-Fran, jeśli chodzi ci o Violettę to wątpię ,że wrócimy do tego co było. I nawet jeśli. Ludmiłą to nie byłaby tylko przyjaźń, to czy ja nie mam prawa być szczęśliwy?
-Masz takie prawo. Wybacz, wiesz ,że jestem ciekawska - uśmiechnęła się - Ale powiesz mi jeśli się coś między wami wydarzy?
-Będziesz pierwszą osobą ,której powiem.
-Jak w pracy? - spytała wstając i kierując się do kuchni.
-Dużo roboty - westchnąłem zdejmując z siebie koszulę.
Poszedłem do łazienki. Umyłem ręce i założyłem wygodny T-shirt który leżał na pralce. Kiedy wróciłem do kuchni, czekał już na mnie kubek pysznej kawy.
-Dobra wypiję szybko z tobą i uciekam bo pewnie chcesz się przygotować do wizyty gościa - usiadła na swoim stałym miejscu naprzeciw mnie.
-Mel śpi? - próbowałem zepchnąć rozmowę na inny tor.
-Tak ale pewnie niedługo wstanie bo już trochę śpi - odpowiedziała - Leon, zapytam cię wprot bo wiesz ,że nie lubię podchodów.
-No słucham cię.
-To randka? - spytała patrząc na mnie z powagą - Wiesz. Czy ta dzisiejsza kolacja, to randka.
-Ludmiła to tylko moja stara koleżanka z liceum.
-Ale czy to nadal jest tylko koleżanka? Czujesz coś do niej?
-Nie wiem, ja - zacząłem się trochę gubić w tym co mówię - No nie wiem. Ale Fran do czego zmierzasz?
-Do niczego. Tak pytam tylko czy planujesz zafundować Mel nową mamę - powiedziała nieco wyzywająco ale wiem ,że nie miała niczego złego na myśli.
-Fran, jeśli chodzi ci o Violettę to wątpię ,że wrócimy do tego co było. I nawet jeśli. Ludmiłą to nie byłaby tylko przyjaźń, to czy ja nie mam prawa być szczęśliwy?
-Masz takie prawo. Wybacz, wiesz ,że jestem ciekawska - uśmiechnęła się - Ale powiesz mi jeśli się coś między wami wydarzy?
-Będziesz pierwszą osobą ,której powiem.
Po wyjściu Fran wziąłem się do roboty. Za dwie godziny miała przyjść Ludmiła a nic jeszcze nie było gotowe. Zabrałem się gotowanie bo to było w tym wszystkim najważniejsze. W międzyczasie Mel się obudziła i musiałem ją nakarmić. Potem włożyłam ją do kołyski ,która stała w salonie. Dostałem ją od rodziców Violetty. Zazwyczaj tam Mel spędzała wieczory zanim szła spać. Nakryłem do stołu i poszedłem się przebrać. Postawiłem na moją jedną z lepszych koszul w kratę. Ułożyłem trochę włosy i jeszcze raz sprawdziłem czy wszytko gotowe.
-Jak wyglądam Mel? Nie za zwyczajnie? - zwróciłem się do dziewczynki ,która bawiła się grzechotką.
Zdawało mi się ,że mnie rozumie bo zaczęła wesoło ruszać rączkami. Punkt 19:00 zjawiła się Ludmiła. Jak zwykle wyglądała pięknie. Miała na sobie habrową sukienkę przed kolano i klasyczne, czarne szpilki.
-Witaj - uśmiechnęła się a ja cmoknąłem ją w policzek.
-Prześliczne wyglądasz - zarumieniła się pod wpływem komplementu.
-Dziękuję. A więc tak mieszka Leon Verdas - powiedziała kiedy zaprowadziłem ją do salonu.
-Nic specjalnego - zaśmiałem się - Zaraz podam kolację.
-Leon miałeś mi przedstawić tę damę z którą mieszkasz - powiedziała.
-No tak, chodź jest tutaj - pokazałem jej kołyskę.
Podeszliśmy bliżej do dziewczynki. Mała przyglądała się uważnie Ludmile. Ona zaś pogłaskała ją po brzuszku.
-Jest śliczna - zachwyciła się - Ma twoje oczy.
-To taki szczegół - zażartowałem na co ona uśmiechnęła się.
-Mogę ją potrzymać? - spytała.
-Ależ tak - zgodziłem się - A ja pójdę przygotować do stołu.
Poszedłem do kuchni zerkając jeszcze ukradkiem jak Ludmiła radzi sobie z małą. Cieszyłem się ,że Mel jej się spodobała.
-Kolacja podana - powiedziałam uroczyście zapraszając Ludmiłe do stołu.
Odsunąłem jej krzesło aby mogła usiąść i sam zająłem miejsce po drugiej stronie.
-Naprawdę umiesz gotować - oznajmiła biorąc do ust kolejny kęs.
-Mam wiele talentów - uśmiechnąłem się dumnie na co ona się zaśmiała.
Jedliśmy w miłej atmosferze. Melka nam nie przeszkadzała, bo cały czas grzecznie bawiła się w kołysce. Rozmawiało nam się niezmiernie miło. Nie patrzyłem nawet na to ,która jest godzina.
Po skończonej kolacji chciałem znieść talerze do kuchni aby zrobić miejsce na stole. Wstałem i zacząłem zbierać talerze.
-Pomogę ci - ona też się podniosła i zaczęła sprzątać.
-Nie, nie siedź. Dam sobie radę, jesteś gościem - powstrzymałem ją.
Uśmiechnęła się i usiadła. Nagle postawiłem talerze z powrotem na stole i zwróciłem się do niej.
-Albo wiesz co, jednak wstań - złapałem ją za rękę, przyciągnąłem do siebie i złączyłem nasze usta.
Niemal natychmiast oddała pocałunek. Czułem się wspaniale, jej miękkie usta tańczyły na moich i idealnie się wypełnialiśmy. Zanim jednak zdążyłem go pogłębić, usłyszeliśmy płacz Melki. Oderwaliśmy się od siebie powoli.
-Wybaczysz mi na chwilkę? Muszę ją nakarmić i położyć spać ale potem do ciebie wrócę - obiecałem a ona tylko pokiwała głową na znak zgody.
Pocałowałem ją przelotnie w policzek i poszedłem do płaczącej córki. Po kilkunastu minutach Melka zasnęła i mogłem wrócić do Ludmiły. Wszedłem do kuchni a ona właśnie kończyła myć naczynia.
-Nie musiałaś tego robić - uśmiechnąłem się podchodząc do niej.
-Ale chciałam - odwzajemniła uśmiech i nieśmiało mnie pocałowała.
-Chodź - pociągnąłem ją do salonu.
Usiadła na sofie a ja wyciągnęłam z szafki dwa kieliszki i butelkę dobrego, czerwonego wina.
-Dziękuję - powiedziała kiedy podałem jej kieliszek.
Po chwili usiadłem obok niej upijając łyk.
-Leon - zaczęła ale jej przerwałem.
-Może lepiej nic nie mówmy.
-Leon ale ja chcę żebyś wiedział ,że nie szukam kogoś na chwilę. Już miałam taki związek - powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.
-Ja też nie szukam rozrywki. Chcę stałego związku i czuję ,że może nam się udać - pogłaskałem ją po policzku.
Znowu złączyliśmy usta w pocałunku. Tym razem czułym i delikatnym.
-Czuję coś do ciebie i mam nadzieję ,że ty do mnie też - wyznałem.
-Tak, ja też - uśmiechnęła i wtuliła się we mnie.
Objąłem ją ramieniem. W tamtym momencie jakieś drzwi się dla mnie zamknęły. Ale otworzyły się nowe i mam teraz obok siebie kogoś z kim poznam to co się za nimi kryje.
-Jak wyglądam Mel? Nie za zwyczajnie? - zwróciłem się do dziewczynki ,która bawiła się grzechotką.
Zdawało mi się ,że mnie rozumie bo zaczęła wesoło ruszać rączkami. Punkt 19:00 zjawiła się Ludmiła. Jak zwykle wyglądała pięknie. Miała na sobie habrową sukienkę przed kolano i klasyczne, czarne szpilki.
-Witaj - uśmiechnęła się a ja cmoknąłem ją w policzek.
-Prześliczne wyglądasz - zarumieniła się pod wpływem komplementu.
-Dziękuję. A więc tak mieszka Leon Verdas - powiedziała kiedy zaprowadziłem ją do salonu.
-Nic specjalnego - zaśmiałem się - Zaraz podam kolację.
-Leon miałeś mi przedstawić tę damę z którą mieszkasz - powiedziała.
-No tak, chodź jest tutaj - pokazałem jej kołyskę.
Podeszliśmy bliżej do dziewczynki. Mała przyglądała się uważnie Ludmile. Ona zaś pogłaskała ją po brzuszku.
-Jest śliczna - zachwyciła się - Ma twoje oczy.
-To taki szczegół - zażartowałem na co ona uśmiechnęła się.
-Mogę ją potrzymać? - spytała.
-Ależ tak - zgodziłem się - A ja pójdę przygotować do stołu.
Poszedłem do kuchni zerkając jeszcze ukradkiem jak Ludmiła radzi sobie z małą. Cieszyłem się ,że Mel jej się spodobała.
-Kolacja podana - powiedziałam uroczyście zapraszając Ludmiłe do stołu.
Odsunąłem jej krzesło aby mogła usiąść i sam zająłem miejsce po drugiej stronie.
-Naprawdę umiesz gotować - oznajmiła biorąc do ust kolejny kęs.
-Mam wiele talentów - uśmiechnąłem się dumnie na co ona się zaśmiała.
Jedliśmy w miłej atmosferze. Melka nam nie przeszkadzała, bo cały czas grzecznie bawiła się w kołysce. Rozmawiało nam się niezmiernie miło. Nie patrzyłem nawet na to ,która jest godzina.
Po skończonej kolacji chciałem znieść talerze do kuchni aby zrobić miejsce na stole. Wstałem i zacząłem zbierać talerze.
-Pomogę ci - ona też się podniosła i zaczęła sprzątać.
-Nie, nie siedź. Dam sobie radę, jesteś gościem - powstrzymałem ją.
Uśmiechnęła się i usiadła. Nagle postawiłem talerze z powrotem na stole i zwróciłem się do niej.
-Albo wiesz co, jednak wstań - złapałem ją za rękę, przyciągnąłem do siebie i złączyłem nasze usta.
Niemal natychmiast oddała pocałunek. Czułem się wspaniale, jej miękkie usta tańczyły na moich i idealnie się wypełnialiśmy. Zanim jednak zdążyłem go pogłębić, usłyszeliśmy płacz Melki. Oderwaliśmy się od siebie powoli.
-Wybaczysz mi na chwilkę? Muszę ją nakarmić i położyć spać ale potem do ciebie wrócę - obiecałem a ona tylko pokiwała głową na znak zgody.
Pocałowałem ją przelotnie w policzek i poszedłem do płaczącej córki. Po kilkunastu minutach Melka zasnęła i mogłem wrócić do Ludmiły. Wszedłem do kuchni a ona właśnie kończyła myć naczynia.
-Nie musiałaś tego robić - uśmiechnąłem się podchodząc do niej.
-Ale chciałam - odwzajemniła uśmiech i nieśmiało mnie pocałowała.
-Chodź - pociągnąłem ją do salonu.
Usiadła na sofie a ja wyciągnęłam z szafki dwa kieliszki i butelkę dobrego, czerwonego wina.
-Dziękuję - powiedziała kiedy podałem jej kieliszek.
Po chwili usiadłem obok niej upijając łyk.
-Leon - zaczęła ale jej przerwałem.
-Może lepiej nic nie mówmy.
-Leon ale ja chcę żebyś wiedział ,że nie szukam kogoś na chwilę. Już miałam taki związek - powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.
-Ja też nie szukam rozrywki. Chcę stałego związku i czuję ,że może nam się udać - pogłaskałem ją po policzku.
Znowu złączyliśmy usta w pocałunku. Tym razem czułym i delikatnym.
-Czuję coś do ciebie i mam nadzieję ,że ty do mnie też - wyznałem.
-Tak, ja też - uśmiechnęła i wtuliła się we mnie.
Objąłem ją ramieniem. W tamtym momencie jakieś drzwi się dla mnie zamknęły. Ale otworzyły się nowe i mam teraz obok siebie kogoś z kim poznam to co się za nimi kryje.
W następnym rozdziale...
-Ja to rozumiem Violu ale nie powinnaś tego dnia być sama...
-Dziękuję ale naprawdę nie chcę...
***
-To wszystko jest zbyt skomplikowane...
-Ale to nie znaczy ,że jest już za późno...
-Tylko ja nie chcę...
***
17 września, godzina 16:00
********************************************************************************
Ta - dam!
Oto rozdział 21!
Zaskoczeni?
Czy raczej się spodziewaliście?
Czekam na wasze komentarze bo pewnie macie wiele do powiedzenia na temat dzisiejszego rozdziału :D
Buziaki:*
Maddy :)
OdpowiedzUsuńSzlag jasny mnie zaraz trafi!
UsuńMam swoje sposoby i przede mną się nie ukryjesz! Znajdź cie choćbym miała przekonać całą Polskę! Nawet w trawie będę szukała także uważaj. Moje widły są już przygotowane.
Nie mogę dojść do siebie po tym co przeczytałam.
Rozdział jest zajebisty, ale no cholera jasna Leomiła?!
Nie mogę na to patrzeć. Oni się całowali. Stworzyli związek.
Szansa Violetty właśnie zmalała jeszcze bardziej.
Nie przeżyje tego.
Ciekawe jaka będzie jej reakcja.
Może gdzieś wyjedzie i wróci po latach? Może właśnie teraz zacznie walczyć o opiekę nad Mel? Byłoby dobrze.
Mam wrażenie, że Mel zaczęła płakać niw tylko z powodu głodu.
Fede gdzie jesteś?!
Cholera jasna! Ty Włochu nieogarnięty masz uwieść Lu żeby zdradziła Verdasa!
Nieee ja wcale tego nie napisałam. Ja tylko chce Leonette, a Leon jej wcale nie kocha. Zauroczył się i tyle.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Vicky :)
OdpowiedzUsuńPati :)
OdpowiedzUsuńJa chyba wyląduje w psychiatryku. Cudny rozdział i czekam na nexta 😉
UsuńJestem w szoku, ale spodziewałam się tego niestety...
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że Leon i tak powinien być szczęśliwy, ale akurat z Ludmiłą?
Pocałowali się.
Czy ta Leonetta kiedykolwiek powstanie?
Cudowny!
Zajmiesz mi miejsce?
Pozdrawiam.
Miss Blueberry
NIE NIE NIE NIE NIE!
OdpowiedzUsuńCzemu?!
LEON CZEMU?!
Zawiodłam się!
Może i przesadzam ,a ty chcesz sobie ułożyć życie ,ale słuchaj!TAK teraz masz mnie słuchać!
Czemu Lu?!
Możę przestaniesz szukać matki dla Mel ogarniesz się ,ogarniesz Violke i do siebie wrócicie skoro po części wiesz czemu się tak zmieniła.
Nienawidzę połączenia Leon+Ludmiła.
Nwm po prostu tak jest!
Jestem tradycjonalistką i jak widzę od początku ,że kogoś do siebie ciągnie to po prostu już mi się rejestruje ,że oni będą PARĄ.
Wiem ma być Leonetta .
Fran proszę cię wytrąć mu ten pomysł z głowy. Błagam jedyna ty jesteś mądra.
Tak czy inaczej podoba mi się strasznie!
Coś się dzieje.
Wspaniałe
Cudowne
Czekam:*
Gabi:*
Ehh, zawiódł mnie i wkurzył ten typ...!
OdpowiedzUsuńNajpierw mówi, że Lu jest tylko jego znajomą a kilka godzin później się z nią liże...
Mógł od razu powiedzieć Fran prawdę :cc
a rozdział super :*
Czekam
A ja sobie myślę, że co ma być to będzie. Dobra Ludmiła nie jest zła. Może się stać tak, że ta znajomość i związek wszystkim wyjdzie na dobre. Lu zobaczy jak ciężko jest stworzyć związek z kimś kogo serce już na zawsze będzie należało w jakiejś mierze do innej kobiety, Leon przekona się, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz, Mel będzie miała nową ciocie, Violetta, doceni coś, gdy to straci, a Fran będzie miała więcej czasu dla siebie, bo Lu się będzie zajmować Mel, Widzicie same plusy, dajemy LAJKA Ludmi :)
OdpowiedzUsuńO nie ja już myślałam, że Leon dowie się prawdy. Rozdział wspaniały!!!❤
OdpowiedzUsuńJestem na ciebie zła!!!
OdpowiedzUsuńRozdział cudny ♡
Ale nie wybacze ci leomiły...xd
Mam chociaż nadzieję, że Viola weźmie się za siebi, a Leon zrozumie, że kocha Viole.