#Leon
Wczoraj nie było mnie praktycznie cały dzień w domu. Francesca cały dzień zajmowała się moją córką. Była trochę zła bo nie dość że obudziłem ją w nocy i się nie wyspała to jeszcze wczoraj wszyscy szliśmy spać koło pierwszej. Mel miała wysoką gorączkę i bardzo płakała. Mi tam nie potrzeba dużo snu. Ale Fran tak. Dam jej dzisiaj pospać. Niech się chociaż raz wyśpi. Melka też jeszcze śpi więc mam święty spokój. Z resztą i tak dopiero siódma.
-Jak tak dalej pójdzie to umrę ze zmęczenia - na schodach zauważyłem Fran. Tuż za nią człapała Melka ciągnąc za sobą wielkiego misia którego kiedyś dostała od Violetty. Ciągle z nim śpi.
-Kochanie mówiłem ci że nie masz budzić cioci jak wstaniesz - zwróciłem się do Mel a ona uśmiechnęła się szeroko i przytuliła do Fran.
-Przepraszam Fran - powiedziała dziewczynka a ja i Francesca zaśmialiśmy się.
-Nic się nie stało - odpowiedziała a Mel pobiegła do salonu i włączyła sobie bajki. Fran usiadła naprzeciw mnie w kuchni a ja nalałem jej kawy.
-Dzięki - powiedziała i upiła łyk.
-Widać że gorączka jej przeszła - zaśmiałem się.
-Na to wygląda. Leon, musisz porozmawiać z Violettą - powiedziała.
-Po co? Nie mam o czym z nią rozmawiać. Nic nas nie łączy - odpowiedziałem poważnym tonem a ona spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Melanie was łączy. Violetta ma pełne prawo się z nią widywać. Powinieneś się na to zgodzić - Fran ma chyba rację. Violetta to w końcu matka Mel.
-Tak Fran. Masz rację. Zadzwonię dzisiaj do Violetty - powiedziałem a Fran się uśmiechnęła.
-Cieszę się. Melka pewnie też się ucieszy.
-Mel! Chodź na chwilkę! - zawołałem córkę a ta natychmiast zjawiła się obok mnie.
-Co tato? - spytała.
-Co byś chciała dzisiaj robić? - Melka popatrzyła na mnie, wahała się, jednak już po chwili odpowiedziała.
-Najbardziej to chciałbym... Chciałabym się pobawić z mamusią - patrzyła na mnie prosząco.
-W takim razie dzisiaj może cię mama odwiedzi - Mel uśmiechnęła się szeroko i mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję, dziękuję tatusiu! - krzyczała szczęśliwa.
-No dobrze. To idź do salonu się pobaw a ja zadzwonię do mamy - Melka szybko pobiegła do salonu a ja spojrzałem na Fran.
-Dobry wybór. Mel będzie bardzo szczęśliwa - powiedziała ja uśmiechnąłem się blado.
Dzwonek do drzwi. To pewnie Violetta. Dzwoniłem do niej wcześniej i bardzo się ucieszyła na spotkanie z Mel.
-Cześć. Wejdź proszę. Melanie jest w pokoju - zaprosiłem ją do środka.
-Leon?
-Tak?
-Dziękuję ci. No wiesz. Że mogłam tu przyjść i spotkać się z Mel i z tobą - uśmiechnęła się a ja miałem ochotę ją przytulić. Jednak nie mogę sobie na to pozwolić.
-Ja wychodzę. Fran powinna wrócić za jakieś pół godzinki. Zostawiam was. Narazie - wyszedłem z domu. Poszedłem do parku. Jestem tam umówiony z Kristen. Nie jest ona moją dziewczyną. Nic do niej nie czuje. Jest taka dziwna. Nie wiem właściwe dlaczego się z nią spotykam. Może dlatego że przy niej nie myślę o Violettcie. Jest taką "nagrodą pocieszenia".
-Hej - przywitałem się z nią.
-Haj Leon. Słuchaj cukiereczku. Muszę ci coś wyznać - powiedziała a ja przewróciłem oczami -Yyy... Powiem krótko. Nie kocham cię - powiedziała piskliwym głosikiem. A ja się zaśmiałem.
-Nie wiem jak to przeżyje - zażartowałem ale ona chyba najwidoczniej wzięła to na poważnie.
-Ale zawsze możesz na mnie liczyć - uśmiechnęła się delikatnie - Przyjaźń? - spytała.
-Przyjaźń - przytuliliśmy się i poszła sobie. Matko jaka ona jest głupia. Zaśmiałem się. Kolejna mnie rzuciła. Najwidoczniej mam w sobie to "coś" co odpycha wszystkie kobiety.
******************************************
Powiem wam że Kristen miała zabawić nieco dłużej ale ostatecznie stwierdziłam że już nie będę taka wredna :D.
Wasza kochana leonetta niedługo wróci:)
I jeszcze jedna sprawa. Bardzo was proszę. Jeśli zajmujecie miejsca to wracajcie :)
Bayy:*
Zaczynając od Violetty znalazłam się na księżycu. Blog przede wszystkim o mnie i o tym co siedzi mi w głowie...
sobota, 11 kwietnia 2015
Sezon 2 Rozdział 7 "Kolejna"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajmuje :*
OdpowiedzUsuńOdpisałam na e-mail I wysłałam posa ( dodaj jeszcze jakies zdjecia
Oki, dodam go jutro.
Usuń