piątek, 6 marca 2015

Rozdział 1 "Hormony buzują"

#Violetta

Kochanie może jednak coś zjesz? - prosił Leon stojąc nade mną z miseczką jogurtu z płatkami.
-Nie. Nie jestem głodna - odparłam ocierając kolejną łzę która spływała po moim policzku.
-Jak to nie jesteś głodna? Skarbie nie jadłaś od wczoraj rana. Musisz jeść - powiedział stanowczym ale spokojnym tonem podsuwając mi łyżeczkę pod nos.
-Ale jak mam jeść skoro moja przyjaciółka Natalia z liceum nie żyje a do tego straciłam pracę akurat teraz gdy za niecały miesiąc będziemy mieć dziecko - rozpłakałam się jeszcze bardziej a Leon odstawił miskę z jogurtem na stolik, usiadł obok mnie i przytulił.
-Violu. Poradzimy sobie. Jesteśmy przecież silnym małżeństwem - mówił Leon ale ja nadal nie mogłam się uspokoić.
-Przecież jesteśmy tacy młodzi. Mamy dopiero po 23 lata. Ja nie mam pracy. A ty nie zarobisz na nas i jeszcze dziecko. A moi rodzice nam nie pomogą.
-Będzie dobrze - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
-Nie będzie - krzyknęłam i wyrwałam się z jego objęć po czym poszłam do kuchni i oparłam się rękoma o blat. Leon od razu zjawił się koło mnie.
-Kochanie nie denerwuj się - chciał mnie chyba objąć ale ja odsunęłam się i wróciłam do slalonu.
-Violu - znowu do mnie podszedł. No zaraz nie wytrzymam
-Leon zostaw mnie! - krzyknęłam ale on najwyraźniej nie miał zamiaru spełnić mojej prośby.
-Kochanie uspokój się. Jesteś w ciąży. Nie możesz się denerwować - mówił spokojnym tonem a ja myślałam że wybuchnę.
-Sama decyduje co mogę a co nie! Wyjdź stąd! Chcę zostać sama.
-Violu nie mogę cię zostawić.
-A właśnie że możesz. Proszę cię wyjdź z domu. Muszę pobyć trochę sama!
-Violu...
-Żadne "Violu" ! Wynocha mi stąd! Nie chcę cię widzieć! - krzyknęłam i pokazałam ręką na drzwi.
-Violetta. Nie mogę cię zostawić - powiedział stanowczo.
-Jeśli nie wyjdziesz to...To z nami koniec - powiedziałam niepewnie. Wiem że to głupie ale tylko tak mogę go wygonić z domu. Kocham go i jest taki opiekuńczy ale muszę pobyć sama.
-Dobrze. Wyjdę. Ale gdyby się coś działo to dzwoń.
-Ok. Wyjdź - Leon tym razem posłuchał. Wyszedł z domu a ja udałam się do kuchni. Gdy nalewałam soku do szklanki nagle zrobiło mi się słabo. Odstawiłam karton soku na szafkę i wzięłam szklankę do ręki. Może jak się napije to zrobi mi się lepiej. Wzięłam dość duży łyk soku. Przymknęłam oczy bo zrobiło mi się jeszcze bardziej słabo. Upuściłam szklankę. Oparłam się ręką o blat. Nagle poczułam mocny skurcz. Wydusiłam z siebie tylko stłumiony krzyk. Osunęłam się na ziemię. Potem była tylko ciemność.

***************************************
Hejka!
Miał być dopiero jutro ale udało mi się go dodać dzisiaj:)
Zapraszam do komentowania. Pamiętajcie że każdy komentarz mnie motywuje.
Bayy:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz